Rozdział 3
Część 161
- Jak ona się czuje?- spytała Izabela Agnieszkę.
- Dwie godziny temu się obudziła, ale chciała odpocząć i nikogo teraz i niej nie ma. A poza...- urwała na widok zmierzającego ku nim Bartka.- Nie wyjechał do Ameryki?
- Jak widać nie- Iza uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach zabłysły jakieś tajemnicze błyski gdy przeniosła wzrok na męża.
- Czy to znaczy, że...- nie doczekała się odpowiedzi, bo Kasprzyk objął żonę w talii.- Boże, tak się cieszę.- roześmiała się krótko. Potem, jakby zdała sobie sprawę z tego, że w obecnych okolicznościach jest to nieco nie na miejscu gwałtownie przerwała.- Naprawdę się cieszę.
- Ja też- odezwał się Bartek całując żonę w policzek. Ta żartobliwie się odsunęła.
- Nie po to tu jesteśmy- mrugnęła.- Aga, co z Mają i Tomkiem?- Dziewczyna pospiesznie wyznała im wszystko co wie.
- Mam nadzieje, że Tomek z tego wyjdzie. A Majka...Boże nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego co czuje. Ja też jestem matką...
- Ale ona jeszcze nawet nie urodziła.- przerwał jej Kasprzyk. Obie posłały mu wściekłe spojrzenia.- Okej, nie o to mi chodziło.
- Sądzisz, że ból jest przez to mniejszy? Że gdybym ja teraz...to nic by to dla mnie nie znaczyło? Dziecko istnieje od momentu poczęcia a nie gdy wyjdzie na świat- oburzyła się Agnieszka.
- Przepraszam.- odchrząknął- Widzę panią Kamińską, a gdzie wielki prezes Build& Project?
- Chyba się jeszcze nie zjawił.
- Co za podlec- syknęła Iza- Nawet nie obchodzą go własne dzieci.
- Cii, jego żona może cię usłyszeć.
- Maja nadal śpi? Chciałabym chociaż się z nią przywitać. Niedługo musimy wrócić z Bartkiem do domu. Nawet nie rozpakował bagaży.
- Nie martw się, powiem jej że byłaś. A co z Julią?
- Nie wiem. Od dawna nie mam z nią kontaktu. Od Andrzeja wiem, że chce wyjechać. Ślub odwołany.
- Jak on to znosi?
- A jak myślisz? Jest załamany. Kochał ją i chciał spędzić resztę życia.
- Może z nią porozmawiacie? Ona...
- Zostało jej zaledwie kilka miesięcy życia bez następnej dawki chemioterapii, Iza. Rozmawiałem wczoraj z Andrzejem.
- To takie smutne.
- Tak. W takich chwilach cieszę się, że ja mam Krzyśka i ten wielki brzuchstwierdziła Agnieszka. Nawet gdy znów się obudziła Majka nie była w stanie z nikim się widzieć. Bo i po co? Po to by słuchać ich szczerego żalu, widzieć współczucie w oczach? Nie mogła, bo z jej oczu natychmiast wypłynęłaby fontanna łez. Męczyło ją to. Nie mogła pogodzić się z faktem, że przez własną impulsywność zabiła własne dziecko. I po co? W imię czego? Głupiej dumy i złości, która teraz wydawała jej się taka trywialna. Och, jak bardzo chciałaby cofnąć czas o 48 godzin. Jak bardzo chciałaby nie wybiec tamtej nocy! Najgorsze było to, że nieświadomie zraniła jeszcze brata. Nadal przebywał na intensywnej terapii, choć chciała go odwiedzić. Lekarze mówili, że z tego wyjdzie, ale widząc stos rurek umieszczonych na jego piersi, rękach i głowie gdy akurat wjeżdżał na noszach do sali a ona na badanie na wózku z trudem w to wierzyła. Zabiła i jego. Nie, nie to nieprawda, kłóciła się z własnymi myślami. Boże spraw aby to nie była prawda. Wystarczy, że zabiłam własne dziecko.
Po powrocie do pokoju na wózku operowanym przez lekarza znów ukryła się w świecie snu. Nie zjadła przyniesionego jej posiłku. Nie miała na to ochoty. Wydawało jej się, że im dłużej śpi tym bardziej jest zmęczona, ale nie mogła się powstrzymać. W pewnym momencie usłyszała czyjeś podniesione głosy. Domyślała się, że to będzie musiało nastąpić. Ujrzała kroczącego ku niej brata i bratową. Za nią wychylała się mama. I ten którego wcale nie chciała widzieć. Pozwoliła na to by nieustannie pytali o jej stan zdrowia, nikt taktownie nie pytał ją o dziecko. No, ale w końcu już go nie było pomyślała w przypływie wisielczego humoru, więc czemu mieliby to robić? W pewnym momencie lekarz widząc jej błagalną prośbę we wzroku poprosił aby dali jej wypocząć. Została w pokoju tylko z Agnieszką.
- Kochana, przepraszam ale musiałam z tobą porozmawiać. Wiem, że jesteś zmęczona, ale porozmawiaj z Filipem. Powiedział Krzyśkowi, że się pokłóciliście i...
- Nie chcę z nim rozmawiać.- Odezwała się Maja głuchym tonem.
- Ale...
- Proszę przytul mnie.- poprosiła cicho.
- Och, Maju...- Agnieszka z trudem podeszła do łóżka. Utrudniał jej to już wielki brzuch. Z trudem się objęły.- Chciałam wejść wcześniej, bo wiedziałam że potrzebujesz się wypłakać, ale Krzysiek powiedział, że mój widok...- urwała gwałtownie. Drągowicz doskonale wiedziała o co chodzi. I rzeczywiście widok ciężarnej Agnieszki sprawiał jej ból.
- Tak- przyznała- ale jesteś dla mnie jak siostra. I wiem, że dzięki temu mnie rozumiesz.
- Na pewno nie chcesz porozmawiać z mężem?
- Nie. My już nie mamy sobie nic do powiedzenia.
Cdn.
Nowicjusz
23 SIERPNIA 2016
23 SIERPNIA 2016
20 SIERPNIA 2016
20 SIERPNIA 2016
18 SIERPNIA 2016
18 SIERPNIA 2016
17 SIERPNIA 2016
17 SIERPNIA 2016
Wszystkie wpisymagicznyswiatopowiadan
16 LUTEGO 2020
50twarzygreyax3
28 LISTOPADA 2019
wisienkaa25
16 MARCA 2019
5maj
22 WRZEŚNIA 2018
cytaatowaa
5 WRZEŚNIA 2018
fitnessmylife
3 CZERWCA 2018
pomaranczowapomarancz
7 MAJA 2018
czajld
25 GRUDNIA 2017
Wszyscy obserwowani