POPRZEDNIA CZĘŚĆ KLIK
Bywa
Część 2
Odetchnęła z ulgą, po czym ruszyła szeroką ulicą, wzdłuż której stały eleganckie wille. Każda była inna, każda piękna. Małgosia przyglądała się im z podziwem. W końcu po prawej pojawił się wysoki, biały mur, zakończony potężną bramą.
To tutaj, pomyślała i z obawą nacisnęła guzik wideofonu. Jak też Klarze udało się zdobyć takie zamówienie?
Nie miała czasu na dalsze rozmyślania, bo coś cicho zabrzęczało i furtka zaczęła się otwierać z cichym szelestem. Dziewczyna podążyła wąską, kamienną ścieżką, w głąb posiadłości. Gdy skończyły się drzewa, znalazła się na wprost ogromnego domu z ciemnej cegły. Miał skośny dach, bardzo awangardowe kształty i całą masę dużych okien. W zasadzie prawie cały się z nich składał.
Spodobał się jej. Był niczym połącznie tradycji i nowoczesności, te dwie cechy przeplatały się, budząc słuszny zachwyt. Dookoła zielony trawnik, gdzieniegdzie kolorowe skalniki, z boku potrójny garaż i chyba jakiś budynek gospodarczy.
Nieśmiało podeszła do drzwi, ale te raptownie się otwarły, ukazując niską, pulchną kobiecinę, opasaną barwnym fartuchem. Miała uśmiech na twarzy, rumiane policzki i całkiem siwiuteńkie włosy.
Małgosia zamarła z zachwytu. Wypisz wymaluj bohaterka jej ulubionej książki z dzieciństwa. Do świata Ani z Zielonego Wzgórza pasowałaby idealnie.
Wejdź kochanie, jestem gosposią. Witaj.
Jakby trudno się było tego domyślić.
Dzień dobry odpowiedziała uśmiechem na uśmiech. Ja od Klary.
Wiem, wiem że od Klarci.
Zna ją pani?
Oczywiście kochanie, prawie od maleńkości to mówiąc kobieta wciągnęła ją do przestronnego, chłodnego wnętrza. Jest siostrzenicą mojej przyjaciółki. Poleciłam ją, gdy pan Hubert powiedział, że szuka dietetyka.
Trochę mi głupio&
Niepotrzebnie dziecinko, niepotrzebnie.
Skręciły gdzieś w bok, przeszły przez ogromny salon i znalazły się w równie wielkiej, przytulnej kuchni. Ciężkie dębowe meble, nadawały jej dostojny wygląd, mosiężne rondle połyskiwały w promieniach wpadającego przez szerokie okna słońca. Na parapetach stały doniczki pełne ziół, na piecu jakaś smakowicie pachnąca potrawa.
Małgosia zajęła miejsce przy poczerniałym ze starości stole i jeszcze raz się rozejrzała. Naprawdę podobał się jej ten dom. Tak bardzo, że ciekawa była nawet jego właściciela.
Klara powiedziała, że mam ułożyć jadłospis na miesiąc. Dla osoby po ciężkiej chorobie, bez alergii pokarmowych, ale zgodnie z wytycznymi lekarza prowadzącego. Dziwi mnie, że nie zlecono tego profesjonaliście?
Ależ kochanie, przecież i wy za chwilę kończycie studia starsza pani cmoknęła z przyganą i zamieszała w bulgoczącym garnku. Poza tym poprosiłam pana Huberta o tę drobną przysługę i się zgodził. Dietetyk to dietetyk powiedział. Najgorsze że i ja będę musiała zmienić sposób gotowania westchnęła.
Postaram się pogodzić te dwie rzeczy Małgosia uśmiechnęła się szeroko. Kiedy mam zacząć?
Pan Hubert jeszcze śpi. Biedaczek, ta choroba całkiem go wyczerpała.
Choroba?
Raczysko. Okropne. Walczył z nim prawie dwa lata. I wygrał. Dopiero kilka dni temu wrócił do domu, przedtem przebywał w zagranicznych kurortach. Wróciła sama skóra i kości gospodynie pokręciła głową z nieudawaną rozpaczą. Myślałam, że od razu go odkarmię, ale powiedział, że nie może. Dieta i dieta. Co za szaleństwo z tymi dietami!
Ludzie jedzą więcej i gorzej odparła w zadumie dziewczyna. W rezultacie tyją, mają problemy ze zdrowiem. A to odpowiednie jedzenie jest najlepszym lekarstwem.
Zależy co kto rozumie pod tym pojęciem. No, kochanie. Jesteś głodna?
Powinna zaprzeczyć, ale faktycznie pożarłaby konia z kopytami. Zawstydzona skinęła głową i po chwili stał przed nią talerz z kanapkami, tuż obok apetycznie wyglądający kawałek drożdżowego ciasta oraz szklanka soku jabłkowego. Zjadła wszyściutko, co do ostatniego okruszka. Wypiła i poprosiła jeszcze o szklankę wody. Przez cały czas przysłuchiwała się wartkiemu potokowi słów płynących z ust starszej pani. Według jej opowieści ten pan Hubert musiał być niezwykle szlachetnym człowiekiem. Cała rodzina taka była, prócz jego bratanka, tak zwanej czarnej owcy. Młody próżniak hulał po świecie, wracając jedynie po to, by rodzice zasilili jego konto w banku. Gdy ci odmówili dalszej pomocy, naprzykrzał się biednemu, schorowanemu stryjowi.
O! rozmowna kobieta zamarła. Pan Hubert chyba się obudził. Zaniosę śniadanie i powiem, że przyszłaś. Pewnie przyjmie cię na werandzie. Dziś taka piękna pogoda.
To mówiąc, błyskawicznie zastawiła tacę i pchnąwszy łokciem drzwi, szybko wyszła.
Cdn.
Babeczka
23 SIERPNIA 2016
23 SIERPNIA 2016
20 SIERPNIA 2016
20 SIERPNIA 2016
18 SIERPNIA 2016
18 SIERPNIA 2016
17 SIERPNIA 2016
17 SIERPNIA 2016
Wszystkie wpisymagicznyswiatopowiadan
16 LUTEGO 2020
50twarzygreyax3
28 LISTOPADA 2019
wisienkaa25
16 MARCA 2019
5maj
22 WRZEŚNIA 2018
cytaatowaa
5 WRZEŚNIA 2018
fitnessmylife
3 CZERWCA 2018
pomaranczowapomarancz
7 MAJA 2018
czajld
25 GRUDNIA 2017
Wszyscy obserwowani