Klaudia:
Postanowilam cos napisac.
Zdjecie w barwach odzwierciedlajacych moj nastroj.Zapewniam-chwilowe.
Siedzac w moim cudownym pokoju pelnym niezidentyfikowanych obiektow(atrystyczny nielad),w pokoju o iscie burdelowym kolorze scian, ktory, o dziwo, wspolgra z reszta, uzmyslowilam sobie,jakie tow szystko dla nas wazne jest ulotne.To pozornie najwazniejsze jest najbardziej kruche.Nietrwale.Walczmy wiec o to wszystko dla nas.Wzmacniajmy.
Ale nie slowa sa wazne.
Mysle, dlaczego ciagle cos jest nie tak.Wszystko powinno byc dobrze, dobrze w szkole, z przyjaciolmi jeszcze lepiej, rodzine mam normalna w miare.Ale czuje pustke.Czemu?Nie wiem, dlugo sie nie dowiem.Abo i wiem, ale zycie byloby bezsensu podporzadkowujac sie tej mysli, ze wszystko jest dziwne przez to wlasnie.Wiec udaje, ze nie wiem o co chodzi.Pieprzona egoistka.Cholera. Fakt.
Moja natura zbieracza i grzebacza pomogla mi dzisiaj.Znalazlam na dnie szafy kartki moich rodzicow.Na okladkach owych kartek bylo mnostwo sentencji.Niby takie jak innych mnostwo, ale te sa szczegolne dla mnie.Mimo tego, co pisze w srodku, wlasnie okladka byla dla rodzicow najazniejsza.Wiem to.
Macie tutaj troche madrosci.Moja mama powiedziala mi cos bardzo madrego"Za kazdym razem, kiedy czytam te kartki,zauwazam inny cytat.Ile lat potrzebowalam, by zrozumiec, co one znacza."
"To nic, ze czas przemija.
Milosc nie ustanie."
"Przyjazn pozwala nam widziec swiat nowym spojrzeniem."
"Nawet w oddaleniu zawsze jestesmy sobie bliscy."
"Gdzie nie znajdziesz milosci,
pokochaj,
a znajdziesz milosc."
"Droga jest dluga, idzmy razem.
Droga jest trudna, pomagajmy sobie.
Droga jest pelna radosci, dzielmy sie nia.
Droga jest otwarta przed nami:ruszajmy"
"Zasiej w ogrodzie Twego brata radosc, a ujrzysz jak zakwita w twoim."
A teraz ten najbanalniejszy.Ale najtrudniej go zrozumiec.
"Kiedy wszystko wydaje sie walic, najlepsza rzecza jest przetrzymac."
Wiem, ze trudno uwierzyc, ze takie bzdury znajduja sie w mojej glowie pelnej tych madrych rzeczy, ktorymi mimowolnie faszeruja nas nauczyciele.
No to tyle.
Wywnetrzylam sie przed Wami.
Pogodzilam sie z Marusiem.Cholera, jak dobrze.
Zal mi ludzi, siebie. Ot tak.
Notka byla dluzsza, za dluga, wiec sie skasowala.
Ahh i jeszcze jedno.Przed chwila przeczytalam list do mnie.Stary, kiedy mialam 6 lat mniej wiecej. Od dziadka. Pana, ktorego nazywalam dziadkiem.Razem z rodzicami spedzalismy z nim wakacje. Kochalam go bardzo.Teraz pewnie juz go nie zobacze. Moze juz nie zyje.
Dlaczego to wszystko docenia sie tak pozno?!
Pomozesz mi jak zwykle.
Wiem to.
Dziekuje.
Tylko niech do cholery to sie wszystko ulozy po naszemu.