No i znowu sie spierdoliło.
Jak mnie to irytuje, to nikt chyba nie ma pojęcia.
to jest naprawdę nienormalne.
Czemu dobry moment trwał tak krótko, a jeszcze uzyskałam go kosztem ważnej rzeczy.
Zawaliłam szkołe, zrobilam sobie jeszcze bardziej pod górkę.
Tak bardzo zjebać, klnę, bo zbyt duzo nerwow dzisiaj zjadłam.
Znowu znowu znowu jest chujowo!
Najgorszy czerwiec, ten rok temu był piękny, a tegoroczny jest zupełnym przeciwieństwem.
Jak to sie dzieje, że ciagle musi sie przytrafiac mi cos zlego.
W sumie sama w połowie jestem sobie winna.
I chyba to jest najgorsze, ale czasu już nie cofne.
Moge jedynie probowac naprawić to na co jeszcze mam szanse.
Cięzko oj bardzo ciężko, zero wsparcia, to chyba najgorsze.
Może przesadzam z tą liczbą, nie jest zerowe, ale jest bardzo małe.
Przynajmniej dla mnie niewystarczające.
Wszystko zawsze sypie sie na raz, kumuluje sie w jeden wielki syf.
Ból fizyczny i psychiczny w połączeniu tworzy mieszanke wręcz wybuchową.
Zawsze może byc gorzej zdaję sobie z tego sprawe.
To chyba jest jedyny argument za tym, że nie jest najgorzej..
Jedyna pocieszająca mnie rzecz, nawet fakt, że za teoretyczne dwa tygodnie zaczną sie wakacje ani troche mnie nie raduje.
Zero dobrych emocji w danej chwili, całkowity zanik.
Mętlik, jeden wielki ogromy amok.
Trzeba to poukładać, ale siły coraz mniej, wyczerpują się moje zasoby.
Tak łatwo byłoby się teraz poddać, ale co mi potem, byłoby jeszcze gorzej.
Uczucia bolą, słowa ranią, szczególnie od tej osoby.
Ile czasu musi minąć, żebym przestała o nim całkowicie myśleć.
Pomimo tego czego doświadczyłam dzięki niemu, te wszystkie przykre sytuacje i bolesne słowa..
Dalej część mnie chciałaby wciąż być przy nim.
I to jest bardzo złe, uciążliwe, męczące, zadręczające, momentami nie do wytrzymania.
Naprawdę juz nie chcę, po prostu niech to odejdzie, da mi w końcu spokój.
Na chwile znika, ale potem znowu się pojawia i doprowadza do szału.
Moim aktualnym marzeniem jest chyba nie kochać tego człowieka.
Nie jest już to tak silne jak było, ale nadal jest wciąż się utrzymuje.
Nie jestem w stanie tego pojąć, co musiałoby się stać żeby przestać już w końcu.
Źle mi z tym..
Do tego sytuacja w domu, w szególności z mamą.
Powtórka z rozrywki, zdarzały się juz takie sytuacje, ale to co jest teraz nie jest w stanie równać się z tym co było.
Najprawdopodobniej to przez szkołe, przez moje podejscie.
Już zrozumiałam, że zawaliłam sprawę i że więcej tego błedu nie popełnie.
Niestety ona twierdzi inaczej, ma o mnie zdanie jak o najgorszym człowieku świata.
Nie wiem co sobie mysleć kiedy słysze to jak ona mnie nazywa i jakimi słowami mnie opisuje.
Takie wjazdy na psychike może i stawiają na nogi, ale uzywane w granicach rozsadku.
Kiedy sie przesadzi dzieje się zupełnie na odwrót.
To jeszcze bardziej dobija, sprawia, że tracę jakiekolwiek chęci.
Momentami aż zyć się odechciewa, ale to nie jest powód by je sobie odbierać.
Nawet nie patrze w tą stronę i nie zamierzam.
Zaczęłam uczyc się biologi, muszę poprawić jutro sprawdzian.
Przez to wszystko nie potrafię się skupić, a to nie wrózy dobrze.
Może teraz kiedy wylalam z siebie część tego co we mnie siedzi będzie łatwiej.
Nie potrafie trzymać tego w sobie, to trudne.
Przykre jest to, że rzadko kiedy czuje się na siłach żeby móc powiedzieć komuś o tym co czuje w danej sytuacji i co dokładnie mnie trapi. Była taka osoba, ale juz jej nie ma, nie wiem kiedy znajdzie się kolejna.
Wygadać się moge, ale to nie jest wszystko co chciałabym powiedzieć, ani nie o tej porze, o której zapragnę.
Chcę żeby było dobrze, chcę odetchnąć, niech to się już skończy.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24Słonko świeci to leżaczek akurat halinam... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24