Poszukując ideałów, poszukując czegoś co nie zginie, chcąc znaleźć nowe, lepsze spojrzenie na świat i ludzi.
Ostatni czas jest dla mnie dość specyficzny. Moja relacja z Nim jest w stanie nieokreślonym i w tym momencie zastanwaiam się cyz dobrze zrobiłam pisząc wtedy do niego. Z jednej strony nie żałuję, ale z drugiej patrząc na samą siebie i widząc co ze mną to wydarzenie zrobiłó robi mi się niedobrze. Wyizolowałam się. Nawet na facebooku nie siedzę tyle ile to bywało, co wielu ludzi dziwi.
To jest męczące, a od niego nie ma sygnału. Przeciez nie zerwaliśmy przez Inetrnet? Czuję jakby historia miała się powtórzyć tylko tym razem kto inny jest w roli głównej. Najgorsze jest to, ż epo tym tygodniu milczenia moje serce jest jak palący sie ogień. Cały czas palący, nie ten wygasający, więc sytuacja w której jestem postawiona boli. Trochę boję się nawet o tym mówić, ale nikt też nie pyta. Nie wiem jak do tego podejść. Bez wątpienia przerosło mnie to, dlatego uciekam od ludzi. Dlatego wolę siedzieć w domu i oglądać historie które się nie zdarzyły, bo nawet na imprezie wczoraj nie potrafiłam pogadać z jakimkolwiek towarzystwem, co jak na mnie naprawdę jest dziwne.
Zacznijmy od "Good Luck"
https://www.youtube.com/watch?v=Hs8QGv2VqJA
Bo ja tak naprawde boję się przyszłości.