by Chomik
Są takie chwile, kiedy żałuję, że nie mieszkam na bezludnej wyspie. Kiedy mam dość tych wszystkich ludzi wokoło mnie. Kiedy chciałabym pobyć sama ze sobą, żeby móc odpocząć od tego zgiełku wzajemnych pretenji, oczekiwań, żali, niechęci. Nabrać dystansu. Móc z nowym zapałem słuchać kto, co, komu i dlaczego, że to się nie może udać, że to jest bez sensu. I mimo wszystko widzieć ten sens, i nucić sobie "nie ma nikt takiej nadziei jak ja, nie ma nikt takiej wiary w ludzi i cały ten świat". Myślę, że wiara w człowieka to moja jedyna motywacja tak naprawdę. I wiem, że jeżeli tej wiary mi zabraknie, to nikt za mnie nie uwierzy.
Mimo wszystko modlitwa "Boże, broń mnie przed przyjaciółmi, z wrogami poradzę sobie sam." wciąż mnie przeraża.