Powyzszy obrazek przedstawia cale moje poczucie humoru.
Nie wiem o co mi chodzi, nie wiem o co chodzi swiatu, nie wiem co z tym zrobic ani czy wogole cokolwiek.
Nienawidze tego uniwersytetu, gdybym mogla przenioslabym sie gdzies indziej, w jakas profesje muzyczna mimo ze nie znam zadnej do ktorej nadawalabym sie (chyba ze chorobliwa fanka to tez zawod), ale mialoby to potezne konsekwencje pieniezne na ktore nie moge se pozwolic. Pozostanie gdzie jestem pewnie zniszczy mnie psychicznie, nie mowiac juz o tym ze juz nie mam gdzie tam mieszkac na przyszly rok. Jedyne, co troche trzyma mnie na duchu, to to ze ostatni egzamin jest 8 maja i potem koniec do wrzesnia, dajac mi duzo czasu na zdecydowanie coz ja do cholery chce zrobic z tym swoim posranym zyciem.
Ciesze sie, ze przestalam za nim tesknic i okreslilam swoje uczucia. Przyjaciel, i nic wiecej. Zbyt chlodny, arogancki i niezdecydowany na moj gust.
Ale chcialabym by to wszystko bylo mniej chaotyczne. Mniej ciemne, mniej przerazajace.
W koncu calkiem niedawno bylo wspaniale, lepiej niz kiedykolwiek...
16 luty bedzie bomba.
Przepiekna muzyka. Agresywna, brutalnie szczera, ale melodyjna i piekna.
Nie moge sie doczekac ujrzenia tego na zywo.