Do the mumbo, shake it all around now!
----
Rozważałem likwidację fotobloga, bo założyłem go by na bieżąco informować moich przyjaciół
o tym, co się u mnie dzieje po przeprowadzce do Amsterdamu.
Niestety, z połową osób, które wtedy miałem na myśli nawet już nie utrzymuję kontaktu,
jedna czwarta nie jest tym zainteresowana, a pozostała ćwierć zagada na gg lub facebooku.
Ale anyway, jednak stwierdziłem, że fajnie jest dokumentować kolejne etapy mojej migracji,
a za parę lat, jak już wszystko się ułoży i wyjdzie na prostą, będę mieć doskonałą pamiątkę dla siebie samego!
----
23 czerwca, czyli dwa dni temu, minął dokładnie rok, odkąd mieszkam za granicą.
Dokładnie rok temu wyjechałem, pełen obaw i nadziei, szalonych planów i ponownie nadziei.
Wtedy nie zastanawiałem się jak będzie, miało być super i nie miałem pojęcia o tym, jak bardzo moje
życie się zmieni i również nieodwracalnie zmieni moje życie, myślenie, idee i wartości.
Ale teraz, po roku, jestem bogatszy o dwanaście miesięcy różnych nowych doświadczeń!!!
----
Wyjazd do Amsterdamu był nie tylko zmianą, planem ulepszenia życia i w ogóle.
Powiedzmy to otwarcie, uciekłem z Polski przez kogoś. Zakochany po szpik kości, nieszczęśliwy w swojej
niezrozumiałej przez nikogo miłości, żalu, przy którym lament świętokrzyski to pikuś
i wierze, że w końcu o Tobie zapomnę.
Nie zapomniałem.
----
Teraz jest inaczej, nie mówię że lepiej, ale też nie gorzej. Chociaż jestem w jednej z najgorszych
wyobrażalnych w ogóle sytuacji, ale jak zawsze wyjdę z tego cało. Tylko że do tego czasu pocierpię.
Ale przeczekam. Mam przy sobie wspaniałych ludzi, których nie miałem na początku życia tu.
Takie osoby jak Daria, Edward, moja siostra, dobre słowa zwykłych znajomych, jak Sandra, która zaskoczyła mnie dzisiaj ofertą pomocy mieszkaniowej w każdej chwili, kiedy tego będę potrzebował (w sumie nie potrzebuję, ale miło mi się zrobiło:) czy mała Monisia, która nawet swoim narzekaniem na cały świat rozbawi niejednego. Ewa, której to ja raczej pomogłem więcej, ale wiem, że w miarę możliwości zawsze owdzięczy się tym samym, Ela, z którą wychowałem się na podwórku jak byłem mały, a teraz nagle okazało się, że mieszkamy koło siebie w Amsterdamie!!! I wiele innych osób, które mniej lub bardziej dają mi do zrozumienia, że świat ludzki nie zszedł jeszcze na psy. Warto mieć dobrych ludzi przy sobie. Tych złych, bo wtedy bardziej doceniamy tych pierwszych! Ale wiem, że pomimo tego, że zachowałem się podle i zostawiłem drugie tyle bliskich mi osób w Polsce, to wciąż na niektórych z nich mogę liczyć!
Wojtek, który jest mi najbliższym przyjacielem na świecie, brat, którego nie oddam nikomu, bo to towar deficytowy, Ozi, która racjonalnie uargumentowała, czemu jesteśmy najlepszymi przyjaciołmi na świecie,
"weź kurwa kosma skończ, jesteś moim najlepszym przyjacielem na świecie, nawet jeśli jesteś na drugim końcu świata i nie widzimy się przez dwadzieścia lat!", Ania, która z tęsknoty za mną niszczy pamiątki ode mnie typu popielniczka z metallici (nie wmówisz mi, że to Irek), druga Ania z Darkiem, którzy nieustannie oczekują każdej okazji, bym wpadł do nich na piwo przy sposobności odwiedzin Polski i wiele, wiele innych.
----
Mam zakaz picia alkoholu przez następne kilka dni. Po tym, co się wydarzyło wczoraj, stwierdzam, że kufel z pubu, w którym siedziałem i nagle postanowiłem sobie pójść z piwem w miasto jest dobrym dowodem na moją nieobliczalność w stanie upojenia. Ale nie ukrywam, że wieczór zakończył się niezwykle pikantnie :)
Tyle i więcej mam do powiedzenia, dlatego będę częściej dodawał zdjęcia. Tym bardziej, że zaczęło się lato (przynajmniej kalendarzowe, bo w Deszczowych Niderlandach ciężko o skrawek słońca, ze względu na tzw. Porę Deszczową. Depresyjne, ale jak się za to oczekuje upału!!! ;)
PIOSENKA NA DZISIAJ!!!!!!!!!
http://www.youtube.com/watch?v=6Pigw0qtAl4
PS. Meldować mi się w komentarzach, KTO CZYTA!!!