High as fuck.
Tak się właśnie czuję. Żyję sobie w takiej bańce z uśmiechu, z tego niesamowitego optymizmu, który nie wiem skąd się wziął. Śmiesznie jest generalnie. Jak na haju.
Jakbym sama nie uczestniczyła w tym co robię. Jakby świat był obok mnie, jakby przepływały gesty. Jakbym stała obok iobserwowała życie przez szybę.
Nie wiem, to dziwne uczucie. Ale dobrze mi z tym. Zajebiście wręcz.
Od dwóch dni uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Jak wstaję o godzinie, o której wszyscy normalni ludzie śpią, śmieję się. Nigdy tego nie robiłam. Każdy początek dnia oznaczał początek pasma porażek i rozczarowań.
A teraz jest inaczej.
Nawet dni tak jakoś szybciej lecą.
Wiem, może to, co napisałam wydaje się bez sensu, ale mam taki dziwnie dobry humor. Psychodeliczny niemal.
Zdrowa dieta kwitnie. Czuję, że mam czasem chęć na napad, na wciśnięcie w siebie trzech czwartych zawartości lodówki, a potem rzyganiu aż miło, ale lepiej nad tym panuję. Nawet nie wydaje mi się, że tyję.
Może nawet przeciwnie?
Może zdrowa dieta i duży wysiłek fizyczny sprawią, że schudnę lepiej niż na głodówkach i umieraniu z minuty na minutę?
Nie wiem, narazie jest dobrze.
Naprawdę czuję się szczęśliwa.
BILANS
ś: owsianka z bananem i 2 truskawkami, pół 5cm kawałka ciabatty z plasterkiem łososia wędzonego
2ś: serk wiejski light, kilka winogron, pół kanapki z wędzonym łososiem i avokado
o: pełnoziarnisty makaron z sosem ze świeżych pomidorów
p: kawa, 4 orzechy laskowe
k: activia, kromka sucha bardzo ekologicznego ciemnego chleba, szklanka mleka
aktywność: 50 min wzmacniania wszystkich partii ciała z obręczą gimnastyczną, 45 min ręcznej
Ach, aktywność naprawdę dobra. Świetnie mi się ćwiczyło, wypaliłam mięśnie. Nie ćwiczyłam dziś z mel, ale jutro rano wstanę i rozgrzeję się z nią tak na dobry początek dnia. :)
Jestem wykończona, ale pozytywnie i czuję taki miły ból w mięśniach, ale też pozytywny.
Chyba pójdę już spać, ale jeszcze porobię trochę przysiadów. Wczoraj zrobiłam 7 serii po 30, czyli razem 210.
Dziś zrobię 5 serii.
Wiecie, jutro będzie miło, chociaż mam próbny egzamin z matmy i geografię.
Ale dam radę.
Bo czemu niby mam nie dać?