Słuchajcie, przeżyłam przygodę swojego życia.
Grałam w squasha!
Ta gra jest cudowna! Byłyśmy na aerobiku w centrum sportowym przystosowanym specjalnie do squasha. Haha, szło mi najlepiej z całej grupy :D. W ogóle nie wiedziałam, że istnieje w moim mieście takie miejsce, ale coś czuję, że będę je częściej odwiedzać.
Może jak przyjedzie tata, to się wybierzemy...
A przyjeżdża już tak niedługo! 22. marca. Odhaczam dni w kalendarzu.
Generalnie, dzień pozytywny. Bilans ładny. Naprawdę zdrowo dzisiaj jadłam. Cztery niewielkie posiłki. Muszę jeszcze zacząć pić więcej wody, bo to warunek ładnej cery i napiętej skóry.
Mama kupiła truskawki. Co prawda, jakieś hiszpańskie, a nie dobre polskie, ale jednak pierwsze truskawki w tym roku to bardzo miła rzecz. Lubię truskawki. Mają bardzo mało kalorii i bardzo dużo witaminy C.
Jutro wstaję raniutko i ćwiczę z Mel <3 Dziś chce tylko porobić kilka serii przysiadów i jakieś brzuszki i idę spać.
Sen jest zdrowy.
Wstanę wypoczęta, poćwiczę 40 minut, wezmę pachnący prysznic, pouczę się historii, zjem pożywne śniadanie i pójdę do szkoły stawiać czoła nowym wyzwaniom.
Z uśmiechem. Wszystko z uśmiechem.
BILANS
ś: 2 kromki ziarnistego chleba, po jednym plasterku szynki na każdą kromkę, herbatka
2ś: małe jabłuszko, jogurt naturalny, sok przcierany z jabłka z aronią (naturalny, jednodniowy!)
o: zupa dietetyczna grzybowa, 5 gryczanych placuszków z kleksem śmietany
k: 5 truskawek
aktywność: 60 min gry w squasha (-400 na bank)
Myślę, że jeśli chodzi o kalorie, wyszło na pewno mniej niż 800. Ale chyba nie będę ich liczyć. To mnie tylko frustruje, a ja mam zadziwiająco dobry nastrój.
Oby tak było jak najdłużej.
Wam też tego życzę!
Dobranoc, idę ćwiczyć!