Siedząc na plaży, zastanawiam co jeszcze może się wydarzyć,
zamiast cieszyć się Kojącym szumem wody, zastanawiam się,
co złego mogę jeszcze w życiu zrobić, niby widok tak kojący,
a ja nadal się boje, o przyszłość, co ja zrobie,
powoli popadam w melancholie, każdy mówi mi, za dużo myślisz,
i tu mój barcie mylisz się, jeszcze mało o tym myśle,
choć często gdzieś odpływam, w myślach swoich znikam,
ale czasem tak trzeba, całe moje życie to nie przemyślane czyny,
Już dawno staciłem nadzieje, ona już we mnie umarła, serce z kamienia,
Tylko w snach czuję radość, bo w normalnym życiu same przytłaczjące rzeczy spotykają
czy bóg robi dla zabawy to, wiem wielu ludzi ma gorsze problemy,
tylko że ja sobie z tym nie radzę, nie mam tyle siły co wy wszyscy, jestem słaby,
potrzebuje jej, ty dobrze o tym wiesz bracie mój,
tak siedząc na tej plaży, rozmyślam właśnie o niej,
oczy pięknie zielone gdy jest ciemno, w śłońcu robią się błekitne niczym niebo, tak pięknę
to właśnie one uwiodły mnie, jej spojrzenie całego na wylot przeszywa mnie,
jej śmiech, dla mnie jest wyjątkowy, gdy uśmiecha się, wtedy wszystko przestaje mieć znaczenie,
tak wtedy odpływam do cudownej krainy zapomnienia, usta delikatne jak jedwab, potrzebuje jej,
chce słyszeć od niej "całuj mnie namiętnie tak, jak byś miał jutro odejść z ziemi tej",
pragnę tego by cały czas była uśmiechnięta, bo wtedy cały świat nabiera kolorowych barw,
tak to jest moje marzenie by ona przez całę życie szła ze szczęście, lecz nie wiem czy ja,
mogę to szczęście jej dać, czy ona w ogóle chce tego ode mnie, piękna kobieta, przy niej,
każda inna jest przeciętna, tak sobie rozmyślam siedzą na plaży sam ...