Najważniejsze to chyba, żeby mimo wszystko nie przeinaczać rzeczywistości. Nie korygować i dopasowywać do samej siebie. Bo wtedy to taki...powstaje trochę załamany obraz. Tak mi się wydaje...
Zdaję sobie sprawę, że jestem czasem trochę nieco egoistyczna w tym co piszę; Ja, moje, mój świat, moje plany, wielkie małe porażki i inne bzdury, które siedzą w mojej nie do końca logicznej głowie. Zajmuję się sama sobą. Ale to chyba jeszcze taki zdrowy egoizm, bo raczej tylko tutaj pozwalam sobie na stawianie "mojego Ja" na pierwszym miejscu. W rzeczywistości nie lubię tego. Bardzo.
Poza tym cholernie mi dobrze, że ostatnio znajduję nieco czasu tylko dla samej siebie. Wieczorami zbieram się na taki mały rachunek sumienia i analizuję wszystkie swoje potknięcia, wyjścia na prostą... Jakoś lepiej się później po tym śpi- naprawdę.
Chyba stałam się trochę sentymentalna...Wszystko przez to, że jest jakoś inaczej, jesiennie. A może nawet juz nieco trochę zimowo... I ciepło bije już tylko od grzejnika i kubka gorącej herbaty. Na nic więcej póki co, liczyć nie mogę.
Pozdrawiam.
PS: Ostatnio czuję, że z każdym miesiącem mam go coraz więcej, chociaż odległość między nami wciąż ta sama. I coś czuję, ze ten 8 miesiąc daje przedsmak kolejnego rozdziału. Czegoś...poważnie mówiąc, Poważnego. Staramy się oboje. I co złe chyba juz na dobre odeszło. Oby...