to chyba muzyka, jesień i ciemność za oknem wprowadziła mnie w taki nastrój.
to przykre (nie potrafię nawet wyrazić słowami, jak bardzo), że ktoś, kto wiedział o tobie praktycznie wszystko, kogo uważałaś za przyjaciela, do którego zwracałaś się z najgorszymi myślami w najgorszych momentach życia, komu bezgranicznie ufałaś, kogo myślałaś, że kochasz, staje się dla Ciebie zupełnie obcą osobą. I myślisz czasem tylko o tym kimś z żalem, smutkiem i tęsknotą za tym, co was łaczyło i nigdy nie wróci.