W zagubionej przestrzeni trwam,
Cały świat płynie obok gdzieś.
Zjadłam dzisiaj dwa cukierki.
Nie mam ochoty na jedzenie.
Tak cholernie mi przykro, że nie jestem w stanie jeść.
Dlaczego kurwa nie mogę mieć normalnego życia?
Chociaż raz, przez krótką chwilę, chciałabym być szczęśliwa i nie musieć się niczym martwić.
Od dziecka tylko się martwię.
I nic nie mogę z tym zrobić, bo to nie jest zależne ode mnie.
Niech to już się skończy.
Chciałbym ocalić, co się da...