bo ja taka nieumalowana ;) klasa 1 i ;-)
Tak się ostatnio zastanawiałam: Czy to wszystko umacnia, czy takie kopniaki sprawiają, że jestem silniejsza, odporniejsza ? I czy uczą czegoś ? Bo przecież 'co nas nie zabije, to wzmocni' .
Wiem tylko, że to powoduje zamęt, zawirowanie. I chyba nic poza tym. W zasadzie to ja nie wiem, czego chce i jaka chce być. Jaka jestem. Bo niby jestem sobą za każdym razem, ale jakoś tak wpasowuję się. Odbieram sygnały, przez które wtapiam się w drugą osobę. I za każdym razem chcę być jak najlepsza. Najodpowiedniejsza. Wiem, że tak nie mozna, że tak się nie da. Ale mimo to uparcie dążę do tego, by być prawie że idealna dla każdego. I nic dobrego z tego nie wychodzi. Bo dopóki nie zachodzę w daleko idące relacje, dopóty mam siebie. Ale z każdym kolejnym krokiem jestem ja, ale ta inna, ta wiecznie zmienna.
Dziś, mimo tego zdrowego rozsądku i autopsji, do jakiej mogę się przyznać, nadal szukam winy w sobie.
I po tych perypetiach doszłam do wniosku, zresztą przy pomocy bliskiej mi kobietki, że należy pozostawić w sobie tą garstkę bycia suką. I egoistką. Mieć w kieszeni odrobinę megalomanii.
I dla bezpieczeństwa samemu zrobić ten krok, który z jednej strony uwstecznia, ale dzięki któremy robimy progres. Jak to mówią ' koniec jest początkiem czegoś nowego'. Jak dotąd jestem zawieszona między jednym i drugim. Potrzeba mi dopingu i motywacji, aby w końcu zejść na ziemię i otrzepać kurz ostatnich wydarzeń.
żadne imprezy i wizja rychłego zakończenia sesji maturalnej narazie mnie nie cieszą.