wciaz mam wrazenie, ze dzis jest niedziela.
moze po prostu chce isc do tej fakanej szkoly.
mysle, ze cos sie ostro zmienia. pisze wiersze.
maluje. tworze. nagly przyplyw inwecji tworczej.
pozwol mi
zachlysnac sie powietrzem
patrzac w glebie twoich oczu
Marze o tym
dzien i noc
i o 3 nad ranem
kiedy na wszystko
za wczesnie lub za pozno
Nie rozumiem milosci
bo to nie do rozumienia
Szczescie w kazdej chwili
tesknota oblane
jak czekolada
Klamstwa slodkie
male jak spojrzenia
rzucane ukradkiem
na nasze rece
Gdy bawimy sie spojrzec
sobie w oczy
I zadnemu nie przyjdzie do glowy
prosic o wiecej