no i go, kuźwa, kocham.
jest tak, że niby nic, normalnie funkcjonuję, żyję. ale w rzeczywistości, tak głęboko we mnie siedzi ta myśl o nim. lubię na niego patrzeć, jak uśmiecha się, kiedy zobaczy mój uśmiech. lubię patrzeć mu w oczy, które zawsze się tak błyszczą, wyrażając tak silne emocje... lubię, kiedy mnie przytula, kiedy całuje i mówi, że mu zależy. wiem, że będzie mi mówił, że jestem piękna nawet wtedy, kiedy już się postarzejemy i będą z nas tylko zmarszczki. wiem, że mogę mu całkowicie zaufać. kiedy patrzę na niego to wiem, że jest po co żyć, nawet kiedy coś idzie źle. wolę słuchać jego głosu, niż wszystkich piosenek happysadu. wolę patrzeć w jego oczy, niż oglądać najlepszy film pod słońcem. wolę jego niedelikatne dłonie, od każdych innych, nawet najdelikatniejszych dłoni. po prostu wolę jego, tego mojego nie do końca idealnego, niż jakiegokolwiek innego. bo jest mój. bo jestem jego. i chcę być jego już na zawsze. <3