1 wrzesień (środa)
Pierwszy dzień po wakacjach. Czy może być coś gorszego niż początek roku szkolnego?
Fatalny dzień! Budzik zadzwonił chyba o świcie. W każdym bądź razie ja byłam jeszcze śpiąca i ani nie myślałam o wstawaniu. Nie zdążyłam się nawet przekręcić na drugi bok.
Potem szybkie śniadanie i biegiem do szkoły. No i oczywiście nie obyło się bez porannych przepychanek i złości. I jak na złość okazało się, że wyrosłam ze swojej ulubionej odświętnej spódnicy. Wprawdzie mama przebąkiwała mi coś o przymiarce kilka dni temu. Najpierw ją zbyłam, a potem powiedziałam, że jest ok. Nie przypuszczałam, że przez krótkie dwa miesiące mogłam aż tyle urosnąć. No, ale trudno. Stało się. Trzeba było z tego jakoś wybrnąć. Udało mi się przypadkiem rozlać herbatę i spódnica była załatwiona. A ja spokojnie mogłam założyć czarne dżinsy. Przecież z białą bluzką wyglądają bardziej odświętnie niż ta głupia spódnica. Mama się pozłościła, ale na szczęście nie zorientowała się w moim małym oszustwie.
Do szkoły szłam wlokąc się noga za nogą. Po drodze spotkałam Miśkę. Była jakaś dziwna. Zmieniona. A może tylko mi się tak wydawało. Jednak kiedy się jej przyjrzałam & Tak! Ona się zmieniła. PO pierwsze zapuściła włosy, po drugie te pomalowane oczy & I jakoś tak mniej kłapała jadaczką. Mniej niż zwykle. Nie omieszkała mi jednak po drodze obgadać Baśki i Kaśki. No ale to było jasne. Znów zdążyła się z nimi pokłócić. Słuchałam ją jednym uchem i przytakiwałam grzecznie jak przystało na dobrego słuchacza. Głowę miałam jednak zajętą zupełnie czymś innym. Zastanawiałam się, z kim ja w tym roku usiądę w ławce. Nie miałam nikogo na oku. Mogłam usiąść tak jak rok temu z Aiszą. Jednak jej i mój temperament, to dwie różne rzeczy. Zuza? Byłaby ok. Zwykle siedzi sama. Ale głównie dlatego, że gdzie nie usiądzie, to nadaje jak najlepsza rozgłośnia radiowa. No nic. Zdam się na los, pomyślałam. A nóż, nastąpi jakaś nieoczekiwana zmiana miejsc. Taki łut szczęścia.
W szkole nasza Księżna (to wychowawczyni tak ją nazywamy) zgarnęła nas do sali i jak zwykle zaczęła od pouczenia co wolno, a czego nie wolno w szkole. Zajęłam miejsce w pierwszej ławce pod ścianą. Pierwsze ławki zwykle są niezauważane przez nauczycieli. Oni zawsze patrzą w dal. W ostatnich ławkach zwykle siedzą same rozrabiaki. No przynajmniej teoretycznie, dopóki nie zostaną przesadzeni w bardziej wygodne miejsce. Z punktu widzenia nauczyciela oczywiście. Nasza klasowa banda rozbójników rzuciła się zajmować ostatnie miejsca. Gołąb i Kamyk jak to zwykle bywa, dopadli jednego krzesła i zaczęli się szarpać, jakby było o co. Profesorek zasiadł przed tablicą, stwierdzając, że ławkę trzeba przesunąć bardziej do przodu, bo ma słabą widoczność . A Madam? A jakże? Przed samą Księżną! Odrzuciła włosy do tyłu, zatrzepotała rzęsami i przymilnym głosikiem zwróciła się do jej Książęcej Mości: chyba możemy zaczynać. Rozglądnęłam się po sali & Hałas ucichł, zrobiło się w miarę spokojnie. Miejsca zajęli wszyscy. Ale widać, że czas wakacji ich zmienił. Chłopcy byli jakby więksi niż przed wakacjami. Dziewczyny? Niektórych z nich nie mogłam poznać. Przefarbowane włosy, na twarzach tapeta grubości oprawki książki & A poza tym, to towarzystwo się potasowało.
Miśka usiadła sama, Baśka zamiast z Kaśką, siadła z Maćkiem, Kaśka z Aiszą &. Mysia sama, a dla Blondi brakło miejsca, bo okazało się, że większość chciała siedzieć w ławkach pojedynczo. Coś tu jest nie tak pomyślałam. Znów się kłócą. Księżna stanęła jednak na wysokości zadania. Zagrzmiała widząc dziwne powakacyjne ruchy i kazała Blondi usiąść z Mysią. Ta się obruszyła wielce, ale dla świętego spokoju usiadła we wskazanym miejscu. Tylko jej mina świadczyła o olbrzymim niezadowoleniu. Wydawało się, nawet, że pęknie ze złości.
Chłopcy nadal pozostali bandą dzieciaków. Księżna zaczęła wykład o szkolnych obowiązkach, a ci zamiast sprawiać pozory, że słuchają, rozpoczęli walkę na papierki. A pod koniec naszego klasowego spotkania, otworzyły się drzwi i &. Do sali wszedł dyrektor z jakąś dziewczyną. Księżna przedstawiła ją i Róża nie rozglądając się zajęła miejsce obok mnie. Najbliżej wyjścia. J Nieźle pomyślałam. Mam towarzystwo. I tak rozpoczął się nowy rok szkolny.