photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 15 LISTOPADA 2012
48
Dodano: 15 LISTOPADA 2012

001.

30 sierpień (poniedziałek)

Wakacje mijają za szybko. To niesprawiedliwe żeby rok szkolny trwał 10 miesięcy, a wakacje tylko 2. To chyba jakaś wielka pomyłka. I ja zamiast cieszyć się ostatnimi dniami wakacji, już dziś zaczynam myśleć  szkole. No tak. Mama powie, że mam dopiero 14 lat i nie mam nic innego do roboty jak myślenie o szkole. Ale ciekawe co ona by powiedziała gdyby stanęła przed perspektywą powrotu do szkoły, do szkolnych obowiązków, do swojej klasy, niezbyt zgranej zresztą? To jakiś koszmar! Straszny sen! A przecież nie tak dawno cieszyłam się ze zbliżającej laby. Nie tak dawno leżałam na plaży, brzuchem do góry i patrzyłam w piękne lazurowe niebo. Patrzyłam na słońce i marzyłam, żeby ten dzień się trwał wiecznie. Żeby każdy dzień był taki słoneczny. Ekstra. I byłyby wieczne wakacje. Spełnienie marzeń każdego ucznia.

A tak od rana mama przypomina mi o szkole. Dzisiaj byłyśmy na szkolnych zakupach. Fajnie, bo kupiłam dżinsy i nową bluzę. Jest świetna! Dawno o takiej marzyłam.

No, ale oprócz przyjemności kupowania ciuchów dla mnie, doświadczyłam też obowiązku zakupu podręczników i zeszytów. A potem zmuszono mnie do oprawienia tej zbędnej makulatury i ułożenia w szafce. I żeby tego było mało, to jeszcze przypilnowano żebym wyprała swój plecak. To już było przegięcie. No, ale co zrobić? W końcu mam tylko 15 lat. Szkoda, tylko, że rodzice nie mogą się zdecydować co do tego tylko. Bywają dni kiedy przypominają mi z grobową miną  Masz już 15 lat, to do czegoś zobowiązuje!. Też coś! Ciekawe do czego? A swoją drogą zdecydujcie się na coś kochani rodzice.

31 sierpień (wtorek)

Dziś wyluzowałam. Umówiłam się z Żabą na mieście. Łapałyśmy ostatnie wolne i beztroskie  chwile. Zaliczyłyśmy chyba każdy sklep z ciuchami i kosmetykami. Nie, nie! Kasy to nie wydawałyśmy. Po prostu podziwiałyśmy masową produkcję  chińskiej odzieży. Niektóre ciuszki były całkiem, całkiem. Ale wiele z nich &. Coś strasznego! W życiu nie założyłabym na siebie czegoś podobnego.

Poza tym to wróciłam do domu z bolącym brzuchem. Ostatni dzień wakacji trzeba było przecież jakoś uczcić. A zatem obie z Żabą pochłonęłyśmy pizzę maxi. Peperoni! Pychotka! Potem były lody, cola i znów lody i chyba jakieś ciastko z bitą śmietaną i owocami. Taki słodki miks, który dał o sobie znać po powrocie do domu. A że męczyły mnie wyrzuty sumienia (w końcu ilość zjedzonych przez nas  kalorii była ogromna), to zadzwoniłam jeszcze do Żaby i wyciągnęłam ją na rower.

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika tellthestory.