A co do dzisiaj.. Pełen tydzień "poprawnego odżywiania się" już za mną :) Nie czuję się w sumie lepiej, czy gorzej, nie odczuwam tego za bardzo, ale już późnymi popołudniami po zjedzenia obiadu nie czuję się, jak napchany balon :P
Waga pode mną wariuje.. Dziwne! Rozumiem, że w ciągu dnia może się wahać powiedzmy o ten kg, ale nie aż o 4! Nie przesadzajmy.. Cały dzień w pracy, praktycznie o samych kanapkach.. No ale, przynajmniej ruch był :) Teraz uciekam, albo spać, albo się pouczyć.. Nie wiem.. wszystko ostatnio zawalam.. Dobrze, że nie dietę :) Poszłabym pobiegać, ale wieje straszny wiatr, więc dziś sobie zrobię dzień regeneracji, a jutro znowu potrenujemy ciałko :)
Bilans:
ś: kromka chleba pszennego z serem białym i rzodkiweką
2ś: bułka pełnoziarnista z szynką, serem żółtym i rzodkiewką
kromka chleba pszennego z szynką
bułka pełnoziarnista z szynką, serem żółtym i rzodkiewką
o: (o 20 można to nazwać obiadem?) kawałek białego mięsa z kurczaka + gotowana marchewka
Podjadłam dziś między tymi kanapkami parę winogron i soki owocowe :)