Jest mi cholernie ciężko, kiedy patrzę w lustro i nienawidzę osoby w którą wbijam wzrok. Kolejny ruch tuszem, pędzelkiem czy szminką nic tu nie zmieni. Nie potrafię zaakceptować tego, że niszczę samą siebie. Kolejna zła decyzja odbija się na mnie, na tym co zrobię jutro. Kolejna zła decyzja to następny milowy krok w stronę przepaści. Moja przepaść? Moją przepaścią jesteś Ty. Wiem, że źle robię. Działam wbrew rozumowi i sercu które boi się wszystkiego co będzie jutro. Boi się że znowu będzie rozerwane. Mój umysł? Nie wiem co z nim, ale nawet on w myślach co chwile mi potwierdza tylko to że jestem beznadziejna. Beznadziejnie wierzę, mam nadzieję. Kolejny raz stąpam w stronę przepaść, którą tak uwielbiam. Przepaść która mnie zabija, nie pozostawiając nic. Znów zostanę bez niczego.Idę do prozdu, mimo że wiemy wszyscy jak to się skończy. Na samą myśl, łzy pchają mi się do oczu. Kolejny konflikt, sprzeczka. Nie mam już siły. Chcę odpocząć. Pragnę spokoju. Cudowne ukojenia, które nie ma w planach odwiedzić mnie w najbliższym czasie. Gubię się. Błądze i nie wiem gdzie jestem, co teraz. Zgubiłam samą siebie. Została tylko ta co mnie nienawidzi. nienawidzi samej siebie.