Nie była idealna. Zresztą.. nikt nie jest. Ale tak jak wielu innych ludzi chciała się zakochać. Po prostu chciała znaleźć kogoś, kto w końcu odmieni jej los. Wstawanie z łóżka nabrałoby sensu, herbata byłaby zapewne słodsza a tęsknota nie stawała by w gardle przy każdym głębszym wdechu pustego powietrza. Myślała tak czasami jak wyglądałby świat gdyby się zakochała. Czy niebo wciąz byłoby niebieskie? Czy słońce świeciłoby jaśniej? Może w ogrodzie znów wyrosłyby kwiaty? Może nie zauważyłaby topniejącego śniego? A może wręcz przeciwnie, może widziałaby każdy topniejący płatek ? Pewnie nie narzekałaby na to, że autobus się spóźnia.. chyba, że byłby to autobus do niego. Wtedy każda sekunda spóźnienia byłaby dokładnie policzona. Możliwe, że zaakcpetowałaby siebie samą. Widziedziałaby, że jest dla niego księżniczką i nie ważne czy w makijażu czu bez, czy w swetrze czy w sukience, czy uśmiechnięta czy smutna, nad wyraz zabawna lub poważna. Miałaby ogromną pewność, że nie opuści jej kiedy będzie źle, kiedy upadnie, kiedy straci pieniądze, wzrok, głos czy cokolwiek innego. Miałaby ostoję, swoje sacrum. Teraz brakowało jej tego. Za oknem miasto okryło się śniegiem. Wszystkie kolory gdzieś zniknęły. Nie było kogoś, kto uśmiechem pomaluje każdy dzień. Brakowało kogoś kto do jej szarego pokoju wpuści kilka promieni słońca. Bez miłości było pusto. Smutno zresztą też. Bo tylko ona miała takie szczęscie trafiać na ludzi, którzy odchodzili nim wszystko się zaczęło. Przychodzili, mieszali i uciekali. Ale tej zimy wiedziała, że powrotów nie będzie. Każdy człowiek powinien miec tylko dwie szanse. Pierwszą zazwyczaj każdy marnuje, tacy już jesteśmy. Pierwsza szansa jest po to by ją zmarnować. Dokładnie tak. Natomiast jeśli zmarnowanie pierwszej niczego nas nie nauczy druga nie będzie nic warta. A trzecia? Nie ma czegoś takiego jak TRZECIA SZANSA.