Blood and ink stain the walls,
silently with bloodied knuckles, carry on,
hoping it's not too wrong.
Złość, frustracja, rozgoryczenie...
Czy miałeś kiedyś tak, że gniew zapanował nad Twoim całym układem krążenia? Nad rytmem serca, nad oddechem, nad całym światem?
Czy miałeś kiedyś tak, że nie wiedziałeś, gdzie jesteś i co się dzieje, a jedyne czego byłeś w pęłni świadomy, to tego, że musisz krzyczeć, by nie zrobić czegoś 'głupiego' pod wpływem emocji, a co i tak okazywało się być bezskutecznym?
Ja to przeżyłam. Nie będę wnikać i zamęczać Cię powodem a może powodami dla których wpadłam w nieposkromioną furię, ale jednak, chcę Ci o tym opowiedzieć, choć właściwie... Chyba trwałam w czymś na kształt amoku i zasadniczo niewiele szczegułów z tego zdarzenia pamiętam. Hmmm... Złość we mnie urosła do rozmiarów, których nie da się opisać słowami. Urosła na tylę, że za żadne skarby nie potrafiłam jej opanować. I jak przypuszczam, chyba nawet nie bardzo do tego dążyłam, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, co się działo. Moja krucha psychika została doszczętnie zniszczona przez osoby 'ponoć' mi bliskie. Opanowana przez gniew, poczułam przepęłniający mnie strach. Strach przed tym, co mogłam zrobić pod wpływem złych emocji.
Krzyczałam, z początku o spokój. O to, by moi prześladowcy pozwolili mi oddychać, bez rygorystycznych prób zmienienia mnie. Bezskutecznie. Zaczęłam wrzeszczeć ile tchu miałam w płucach, ale nie byłam już sobą. Jedyne co pamiętam z tych mglistych słów, to zdanie, brzmiące mniej więcej tak ' Znosiłam to przez 17lat, ale nic granicy mej wytrzymałości właśnie pękła. ' I tak faktycznie było.
Tracąc nad sobą kontrolę rzuciłam się bezwiednie, pełna złości na pewną osobę. Co prawda, ciosy, które wymierzałam raz za razem nie były zbyt trafne, ale waliłam pięśćmi niczym na oślep, tak długo, aż nie zostałam siłą odciągnięta od mojej ofiray. Moje oczy zgasły. Dźwięki przestały istnieć. Uciekłam automatycznie do łazienki, by przemyć tam zimną wodą twarz, z nadzieją, że poskromię swoją agresję epickich rozmiarów. Lecz gdy w lustrze zobaczyłam odbicie moich zapłakanych oczu (przez ten cały czas nie wiedziałam, że płaczę)
złość minęła tylko częściowo, a na puste miejsce po niej wstąpiła okrutna rozpacz. Była ona tak niewyobrażalnie wielka... To już był obłęd, moge się do tego przyznać. Płakałam, zanosząc się łzami. Osunęłam się na ziemie i schowałam twarz w nadal drżących dłoniach. To są właśnie te momenty, gdy uczucia mnie przerastają. Nie wiem jakim cudem, ale w dłoni trzymałam ostrze żyletki,. Pęłna złości, żalu, strachu i rozpaczy, zaczęłam kaleczyć swoje nadgarstki, centymetr po centymetrze. Znowu krzyczałam, lecz tym razem był to okrzyk bólu.
Wszystko pamiętam jak przez mgłę, ale jednak, w mojej głowie wciąż błąkają się zamazane szkice tamtej nocy.
To było straszne i mam nadzieję, że nigdy ponownie tego nie doświadczę. Dziś męcza mnie wyrzuty sumienia.
Zalałam całą podłogę krwią. Dzięki na nowo zaczęły do mnie docierać i kolejny raz pochłąnął mnie gniew. To, co słyszałam, nie było niczym nowym, ale do słów tego typu nie da się przyzwyczaić. Pobiegłam do swojego pokoju, rzucając na wszystkie ściany opryskliwe wyzwiska. Dłonią próbowałam zatamować krwawienie, na darmo. Byłam wściekła! Miotałam na oślep wszystkim, co akurat wpadło mi w ręce.Wstyd mi dziś za moją słabość, którą okazałam wybuchając gniewem.
Dziś boli mnie serce.
Nocą włączyłam głośno muzykę, z nadzieją, że może ona chociaż trochę mnie uspokoi. Przytuliłam samą siebie i zasnęłam, z cholernym bałaganem w głowię, którego do dziś nie zdołałam uprzątnąć. Siedziałam, zbita w kłębek wśród szczątek naczyć, szkła i porcelany. Siedziałam, wśród szczątek własnego człowieczeństwa które przepadło na dobre. A w mych niespokojnych snach umarłam kolejny raz, wielokrotnie. Osaczona krwią, bólem, nienawiścią i łzami.Lecz niestety, jednak znów musiałam się obudzić. A może to była ta szansa, na naprawienie wyrządzonych krzywd? Na pokutę? Mój nadgarstek intensywnie krwawił całą noć, choć nie powinien. A jednak... Wciąż tu jestem.
Może nie ma już ratunku, nadziei, dobra, radości...
Nie wiem. Ale jestem niebezpieczna, już nie tylko dla samej siebie...
Żałuję, że nie jestem kimś innym.
Jebana słabość
Piekielna rzeczywistość
Cholerny obłęd
Przeklęte szaleństwo
Pieprzony wszechświat
Posrany los
Tragiczne życie
Diaboliczne serce
Gówniany sens istnienia...
Nie było go, nie będzie
sensu już nie ma...