photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 MARCA 2014

godzina 0:30.
a teraz pozwólcie, że usiądę sobie wygodnie i doceńcie to, że piszę to na prośbę.. kogoś? kto poprosił mnie na asku, abym opisała całą "przygodę" moją i Huberta.

na wstępie napiszę, że chciałam iść spać, że odpuściłam sobie M jak miłość i że padnę zaraz ze zmęczenia.. no ale!

Nie wiem od czego zacząć. No to może będe taka szalona i zacznę od początku - czyli przenosimy się mniej więcej do Stycznia 2012 - pominę lekko pewien związek, w którym byłam.. nieważne, pozdrawiam. 

Tak więc jak na pewno wiecie, Hubert był dobrym znajomym Julki Sterbickiej, która wtedy również mieszkała w Szwecji. Często wieczorem wchodziliśmy sobie na skype, gdy Hubert dosłownie mieszkał u Julii i tam śmiechy brechty, ale nigdy nie pisaliśmy ani właściwie nie rozmawialiśmy. 

Pewnego wieczoru - strzelam, że pod koniec stycznia 2012 - bardzo pokłóciłam się z Julią.. a że wtedy myśałam, że ona i Hubert to przyjaciele na zawsze to napisałam do Huberta o radę; chciałam, żeby rozmowa została między nami, żeby mi pomógł, żeby z nią porozmawiał. Zaczeliśmy swoje zwierzenia. Ja pisałam o swoich problemach, a Hubert o swoich problemach związanych z niejaką niebieskooką blondynką (pozdrawiam *macha*). Już po godzinie naszej pierwszej prawdziwej rozmowy miałam w głowie bałagan, myślałam sobie "jeju, jaki on fajny, kochany, miły". Pamiętam, że rozgadałam się wtedy.. a Hubert prosił o rozmowę na skype, mówił, że mam włączyć kamerkę, że "mam nie wstydzić się zapłakanej buźki i gili na ustach", ale jednak nie udało mu się mnie przekonać. W końcu któreś z nas poszło spać.. i tak codziennie sobie pisaliśmy na facebooku; Julia się wkurwiała; niebieskooka blondynka chyba nawet nie wiedziała. Uwaga, napiszę tutaj to - czego w sumie nigdy nie mówiłam publicznie i dosłownie.. będąc jeszcze w ówczesnym związku - po prostu dostaliśmy pierdolca na swoim punkcie. Na początku chyba sami nie byliśmy świadomi ile dla siebie znaczymy i co tak na prawdę do siebie czujemy. Zawsze gdy np. ktoś mnie pytał czy podoba mi się Hubert, odpowiadałam "haha, on jest jak brat, no coś Ty!". W sumie.. na początku sami tak do siebie mówiliśmy.. "siostrzyczko"/"braciszku", mimo że z każdą wiadomością na GG obydowje prawie rzygaliśmy przez motylki w brzuchu; nie wspominając o smsach, które wtedy były rzadkością. Nie wyobrażacie sobie jakie to uczucie.. 3. klasa gimnazjum, godzina ok 9.00, lekcja niemieckiego i każdy sms zakończony "kocham Cię mała <3". Wiecie, że niby przyjaciele na zawsze i w ogóle jakieś niestworzone rzeczy. No ale żeby było śmieszniej.. odpisywałam podobnie. (Przypominam, obydwoje byliśmy wtedy w związkach.)

Mówiąc szczerze - z okresu luty/marzec 2012 niewiele pamiętam oprócz wiecznych kłótni z Julią i pisania z Hubertem. 

A! No i może jeszcze kilku piosenek których właśnie słucham.. czyli Megan Nicole i jej covery. Przecież te piosenki są takie durne, a jednak. Całodobowe słuchanie "Good Feeling" i pisanie z Hubertem na GG, wiadomości "OOOO, SOMTAJMS!".

Dni sobie mijały, oszukiwanie siebie chyba nadal nie było świadome. Z resztą - ja chyba też nie wiedziałam co robię. 

Nic, kompletnie nic innego nie mam w głowie z tamtego okresu, tylko ekran. Ekran monitora i odgłos tej denerwującej klawiatury, która wystukiwała "zamieszkaj w mojej szafie" i różne inne śmieszne teksty.

Nadszedł kwiecień. W sumie.. nie wiem jak minął. Jestem pewna tylko tego, że pisałam testy trzecich klas i że 27. dnia tego miesiąca ostatecznie zakończył się mój związek z Julią, czyli jeden z gorszych etapów mojego dotychczasowego życia.

Ja, będąc wtedy.. szestastolatką? (boże, myślałam, że miałam wtedy z 9 lat, ahahah), no więc wracając do tematu.. będąc mocno jebniętą szesnastolatką, będącą w stanie wysrać się za chłopaka, który mieszkał za morzem i którego tak na prawdę nigdy nie widziałam.. postanowiłam się z nim spotkać przy najbliższej okazji. Cieszyłam się, że może w końcu uda mi się bezpiecznie uwolnić od resztki uczucia zakończonego wtedy związku. Okazało się, że Hubert przypływa do Polski z komunię kuzyna. (Nie wyobrażacie sobie mojego odliczania tych kilku dni, tych emocji.)

Ogarneliśmy nocleg, mama Ani się zgodziła na jedną noc.. a dalej - kogo z osób przyjeżdżających do Gdańska to obchodzi? 

Spanie było - mogłam spokojnie czekać na piątek, 4. maja 2012. 

W końcu obudziłam się tego wyczekiwanego dnia, z niesamowitym okresem.. krzycząc "TATO, SZYBKO, DO SKLEPU, NIE MAM POPASEK, KUP JAKIEKOLWIEK!". Wstałam, chciało mi się tańczyć, śpiewać.. słuchałam Katy Perry - Part of me. Byłam w stanie oddać wszystko, aby te kilka godzin już minęło. Byłam umówiona z Pałką, Antkiem, Anią i Madzią pod KFC w Głównym. Mieliśmy jechać do portu, ale jakoś nam nie wyszło.. droga nam nie pasowała, więc wysiedliśmy przy rafinerii.. no i nie da się ukryć - próbowaliśmy złapać stopa. Piątka nastolatków z podpaską i napisem na niej "PORT" (napis wykonany starym eyelinerem). Niestety, KU NASZEMU ZDZIWIENIU - nie udało się. 

Zadzwoniłam do "tego chłopaka", który już był tak blisko mnie.. jego mama zgodziła się podwieźć go pod KFC.

Szybko zawróciliśmy, mieliśmy czas, żeby zapalić papierosa, ale zanim znaleźliśmy miejsce gdzie nas nie spiszą (szaleni nastolatkowie, rebele), to Hubert zdążył już przyjechać. No i znowu ja szalona już prawie spocona, idziemy pod to KFC, a jego nie ma.. rozglądamy się, ja już taka zdenerwowana, emocje.. nagle słyszę, że Antek krzyczy "ej, daria!", odwracam się.. 

a tam najpiękniejsza istota, jaką kiedykolwiek widziałam - średniego wzrostu, wielkooki blondyn o brązowych tęczówkach i niesamowicie długich rzęsach - to były pierwsze myśli. Ledwie zdążyłam podejść a ja już czułam ten mega mocny uścisk, drżenie rąk, bicie serca i specyficzny zapach proszku do prania, który do dzisiaj wywołuje u mnie śmieszne emocje.

Na początku nie wiedziałam co mam mówić. Z resztą bałam się, że "ta mega wstydliwa istotka" się urazi, gdy powiem coś w stylu "ekipki z gb". Zapaliliśmy papierosa, poszliśmy sprawdzić PKSa, którym miał jechać Hubert do Grudziądza kolejnego dnia. Jechaliśmy schodami, nagle mój wzrok zatrzymał się na "istotce w zielonej bluzie SSG", której ogrome brązowe  oczy wpatrywały się we mnie jak w obrazek. Odruchowo zakryłam twarz rękawem i nie wiedziałam co powiedzieć. 

Nawet nie wiem jak minął ten dzień, ale wiem, że myślałam sobie "pojedzie na niedziele, mam nadzieję, że wróci w poniedzialek rano". 

W piątkowy wieczór wylądowaliśmy u Ani, a w nocy mieliśmy jechać na Jasień żeby pić. Tak też się stało, wróciliśmy ok 4-5 nad ranem. Położliśmy się i tak do około 11 leżeliśmy milimetr od siebie, patrząc sobie w oczy, bez żadnego słowa, kompletnie żadnego. 

Znowu dzień minął, a wieczorem na PKSa. Wiedziałam, że wróci. Nikt mi tego nie powiedział, ale wiedziałam to, po prostu. Żegnając się znowu te cholerne larwy szalały mi w brzuchu. 

Minęła niedziela [6 maja], siedziałam w domu, czekałam na ten cholerny poniedziałek, bo oczywiście PKS do Gdańska sprawdzony, wyczekiwany. 

Nastał więc poniedziałek [7 maja] - 4 nad ranem - telefon domowy w dłoń i na komórkę z sześć razy po 5 minut. "-wstawaj, nie zdążysz na pksa. -eheeee.."

Godzina ok 9:30, dworzec PKS Gdańsk - znowu motylki. Pojechaliśmy "na drzewko", wszyscy troche wypili, więc postaowili grać w butelkę - tylko nie my. My postanowiliśmy usiąść na schodach i udawać zmęczonych, żeby tylko móc się o siebie oprzeć lub żeby przyjmować różne inne dziwne pozycje. Hubert leży z głową na moich kolanach, a ja tylko widziałam te głupie ryje pokazujące, że mam go pocałować. No i nagle "istotka" się podnosi i chyba chcący niechcący jakoś tak wyszło.. 

Ostatnia noc.. wypadła na działce Bisza - BEZ WIEDZY BISZA - pojechała z nami Pałka. Smażyliśmy parówki na ognisku, a później nie mogliśmy się od siebie "odessać", dlatego zasnęłam całując się z miłością mojego życia. Poranek przesiedzieliśmy u Pałki.. która poszła odsypiać, zostawiła nas w pokoju, a my dobierając się do youtuba natrafiliśmy na Katy Perry - Teenage Dream. Co do dzisiaj jest naszym "hymnem".

Późnym popołudiem we wtorek [8 maja] trzeba było się pożegnać, popłakać, popaść w histerię.. 

Jadąć do domu słuchałam "skyscraper", zdecydowałam, że napisze wszystko, co czuję.. tak zrobiłam. Kolejnego popołudnia dostałam dwa razy dłuższą odpowiedź, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że tak bardzo go kocham. (9 maja 2012 roku)




godzina 01:55

 

 

 

Komentarze

thecaffeine pierwsze spotkanie pod KFC, a jakie piękne ;-; spoko, wzruszyłam się <3
08/03/2014 15:01:10
zawszenahaju piękne zdj :)
08/03/2014 10:47:09

Informacje o taaaria


Inni zdjęcia: Hejka? traidor1550 akcentovaSynuś nacka89cwaZ kuzynem nacka89cwaRzekotka drzewna wieslaŻar tropików bluebird11Pluralizm postaw. ezekh114Natura locomotivPająk i jego firanka :) halinamWolność to była ... dawniej. ezekh114