Dreaming light
Suddenly... life has new meaning
Suddenly... feeling is being
And you shine inside
And love stills my mind like the sunrise
Dreaming light of the sunrise
Dreaming light and...
... Suddenly ... I don't have to be afraid
Suddenly it all falls into place
And you shine inside
And love stills my mind like the sunrise
Dreaming light of the sunrise...
0 feel you but 0 don't really know you
0 dreamed of you from the moment 0 saw you
and 0've seen the sunrise in your eyes
the sky... the sea... the light...
so live your dream beneath the northern horizon
be at peace, set your heart 1n flight aga1n
for the light 1s truth...
the light is you...
uwielbiam tę melodię.
Ponoć rodziców się nie wybiera...i mówi się też, że z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach...czasami też tak myślę.to smutne. tak bardzo nie lubię, kiedy się kłócą...nie o bzdury!czasami naiwnie myślę, że może lepiej by było, gdyby się rozwiedli...to bez sensu. RODZINA. ja tak nie chcę. ale każdy tak mówi i myśli, że będzie inny, lepszy, że nie będzie popełniał błędów swoich rodziców...a schemat często się powiela.boli mnie głowa i serce mi się kraja od mojej bezsilności.czy naprawde muszą nas łączyć TE okropne chwile związane z długoterminowym pobytem Zoski w szpitalu, czy tylko w nieszczęściu potrafimy być kochającą się i wspierającą rodziną?!?!?!nie rozumiem tego!boli mnie to!tak bardzo mnie to boli...jak mam spokojnie wyjechac do Warszawy wiedząc, że w domu są ciągłe wrzaski i awantury i w takiej atmosferze dorasta moja najukochańsza myszka?!Od tygodnia rycze po nocach i jest mi strasznie ciężko pogodzic sie z tym, że juz za kilka dni nie będę zasypiać tak jak przez ostatni miesiąc z Zosią...nie będzie mnie w nocy ogrzewała swoim małym ciałkiem, a co najważniejsze nie będę słyszeć jej zdecydowanie za szybko bijącego serduszka...teraz tez płaczę, kiedy to piszę...próbuje walczyc ze swoimi myślami, rozterkami, ale to przeciez normalne i ludzkie...musze to z siebie wyrzucić...czy będzie mi łatwiej?!może troszke tak...w tym miejscu musze wspomniec o swojej grupie wsparcia, której nie odwdzięcze sie chyba do końca zycia...DZIĘKUJĘ WAM, ŻE JESTEŚCIE!nie zawsze ciałem, nie zawsze słowem...czasem tylko(aż)myślami.po prostu jesteście i jestescie szczęsliwi!chociaz troszke bardziej szczęsliwi...a dzieki temu i ja jestem szczęsliwa, nie musze sie o Was aż tak martwić...Agnieszko, Moniko, Piotrusiu, Aniu, Żanetko, Kamilko, M. ...dziękuję Wam!...
Lubię czasem tak marzyć, planowac, widzieć jak to będzie za 20 lat...będziemy mieli swoje dzieci, problemy czterdziestolatków, duzo siwych włosów na głowie i sporo doświadczenia...
Ja wiem, że wszystko sie ułoży, że znowu przyjdzie wiosna, zazieleni się...po prostu jak każdy mam czasem takie chwile, że spadam myslami coraz niżej w dół i zeby sie całkiem nie "potłuc"próbuję otrzeć z kurzu optymistyczny obraz po prostu bycia.