Chce mi się do szkoły. Ale nie się uczyć, czego jeszcze. Tylko ten no. Pić kolem z puszki w trójkę na przerwach. I kraść szpilki. I chodzić z białym śladem ręki na plecach, pod biologią. I gadać na polskim. I hipnotyzować Remiego na wosie. I wybierać z Michałem i Peresem różowe książki w bibliotece. I odprowadzać co niektórych. I ten, w ogóle na lekcjach cieszyć pysk z byle czego.