boże, widzisz i nie grzmisz! ; ) to była najbardziej zboczona wycieczka klasowa w całym moim życiu, słowo daję. i to wycieczka w 100% spędzona w czwórkę, ja, zylwek, jaruś i remi. nigdy więcej nie idę z nimi do kina, nigdy! i w ogóle, duża paczka popkornu, i mała paczka popkornu, która się rozwaliła od spodu i się rozsypał. nie wspomnę o planetarium: 'o boże, ale romantycznie! tylko kursor między gwiazdami lata...'. 'justa, ja wiem, że nie ma pełni, ale może to już ta pora, bo nigdy więcej nie będziemy pod sztucznym księżycem...' ;d i pani szober, która nas słuchała jak gadaliśmy o stanikaaach, a potem miała do nas pretensje, że jesteśmy głośno: 'tanceeerki dwie, tancerki z ogniem bez ognia! i jareek, który woli starsze panie...' xDD i rozmawianie z remim, który patrzy sie na biust mówiąc przy tym 'patrz mi w oczy jak mówię!' albo zdjęcia z jarka aparatuu. drogi, grania w 10 pytań i wszystkich rozmów w ogóle nie skomentuję! ; ) a jutro i tak będzie lepiej. wiecie, że jest dobrze?! ; ) w czwartek były łambinowice, potem cały dzień spędzony z adikiem, w końcu przyszedł do mnie zylwek. dzisiaj, tzn. w piątek katowice&chorzów, cały dzień spędzony z remim i jarusiem, a jutro... jutro zawody w częstochowie, nie wiem, ale wydaje mi się, że dzień będzie spędzony z jarusiem, gruchą i emcią. codziennie to samo pakowanie jedzenia do plecaka, to samo czekanie pod szkołą o 8.00 rano aż sprawdzą autobus, te same 7daysy i kinderbueno. mogłabym tak już do końca roku szkolnego ; )