jest conajmniej dziwnie. dziwnie, dlatego, że mi, Justynie - która potrafi napisać 7 stron w wordzie time news roman dwunastką na temat swojego wczorajszego obiadu - brakuje jakichkolwiek słów do opisania tego, co w danym momencie czuję.
aha i przechodzą mnie dreszcze i czuję motylki w żołądku, które nie są motylkami, bo ja się nie zakochałam, gdyż nie mam w kim i te motylki przeradzają się w skurcze. bo tak naprawdę to zylwek mi nie wierzy, że objawy fizyczne - np. właśnie dreszcze, albo motylki - nie są objawami fizycznymi tylko psychicznymi. bo nie potrzebuję leku na dreszcze, tylko balsamu dla duszy.
a jak zylwek mnie zdiagnozuje i wyleczy zanim wezmę gorącą kąpiel i podetnę sobie żyły (ale te na nogach, bo na rekach się brzydze), albo wbiję sobie coś w tętnicę to może iść na psychologa bez wyrzutów sumienia. bo my się bardzo ładnie bawimy na lekcjach, ona jest 'panią psycholog', a ja 'pacjentem z bardzo wyszukanymi problemami, ponadto chorym na umyśle', więc nie muszę dużo udawać. a bawimy się w to, gdyż ja do końca gimnazjum sprawię, że jej się odechce bycia psychologiem w przyszłości raz na zawsze. bo my w ogóle będziemy miały swój wspólny gabinet i będziemy leczyć razem i nie będziemy brać kasy za wizytę tylko za poczekalnię, za używanie krzesła, za wc, za tlen i za wszystko wszystko. fajnie będzie.
a więc dzisiaj po tym jak jej opowiedziałam co sobie zrobię, kiedy wyjdę z jej gabinetu, gdy ona mi nie pomoże to zylwek tylko zapytała:
- lubisz krew?
a miało być ładne pytanie na temat! a tak poza tym to ona mi nie pomogła i idę się pociąć wzdłuż tętnicy moją emo rushoffą żyletką z brawogerl. aha i po mojej bardzo psychologicznej rozmowie z panią psycholog to ona zapytała:
- czy ty jesteś... dziwna?! chciałam zapytać 'głupia' ale pani psycholog nie wypada.
- oryginalna, mówi się oryginalna. to jeszcze nikogo nie uraziło.
i jesteśmy fajne. i od dzisiaj się odchudzam z niką, haha.
- to ja się śpieszę do domu, głodna jestem, musze się napić wody.
i w ogóle to ja naprawdę nie potrafię opisać tego co czuję, bo to jest dośc przyjemne uczucie, które niczego nie wniesie w moje życie. potrzebuję porozmawiać z osobą na moim poziomie emocjonalnym, ani nie na wyższym, ani nie na niższym. takiej osoby po prostu nie ma, o! ; )
możliwe, że jest mi dziwnie, że nie mam teraz żadnego wyjścia z sytuacji, ale moje życie jest śmieszne. bardzo śmieszne, jak argentyńska telenowela.