Bleee.... ropucha... I wbrew pozorom nie chodzi o tą malutką, tylko o tą dużą w czapeczce i czerwonej kurtce...
Dobry humor... mimo fantastycznego sprawdzianu z biologii oraz zadanych prac na weekend...
A jutro bedę kuć... ostatnio to mi nawet wychodzi... taaak... biorę sie za siebie... juz nawet radzę sobie z opanowaniem apetytu... jeee... dobra jestem....
No i moze obejrzę sobie jakiś film w weekend... no bo dawno już nie przegrzałam DVD....
A w szkole jakoś leci... dobrze sie układa... znów tęsknie do szkoły... i nawet wczesne wstawanie nie robi mi problemu....
Ale mam jedno życzenie... takie proste do spełnienia... chcę cały dzień poświecić na chodzenie po sklepach bo żywcem nie mam się w co ubrać... no i moze bym wtedy poszukała sukienki na ślub... ale muszę isć z mamą.... a nie wiem kiedy mama będzie mieć czas... tak sobie myslę ze w rekolekcje wyciagnę mamę na zakupki... hehehe... :p
Ok... idę odpoczywać, skoro od jutra będę się uczyć.... muszę na sprawdzian z antyku no i czytać kolejne lektury... ehhh... duuuuzo roboty... ale trzeba być optymistą i nie myśleć o tym, tylko sie brac za naukę...
Aż się dziwię ze to moje słowa... :p
Buzi :*
PS wiem ze ta notka nie ma sensu i pisze w kółko to samo, ale nie zniechęcajcie się.... następnym razem będzie krótsza :) :p