Ok, to teraz Julitka, bo była o niej mowa w poprzednim odcinku :)
Brace yourself, Deffym's in the kitchen!
A tak na serio, to ostatnio nie jest tak źle. Nawet jajecznicę często mi się zdarza robić, a K. powiedział, że już się na żonkę nadaję z taką jajecznicą. Wyobraźcie sobie tylko, jak mi duma urosła (ta, duma...:D). No ale na jajkach poprzestać nie można, więc zrobiłam też babeczki truskawkowe i koreczki i kilka innych pierdół, które każdy potrafi, ale tylko ja się jaram, że mi wyszły. I ostatnio tak ambitnie do życia podchodzę, że aż obejrzałam w końcu wszystkie odcinki Gry o Tron i nie mogę się doczekać poniedziałku...ale największą radość sprawia mi to, że już mi nikt nie będzie spoilował!!! Poleccie jeszcze jakieś seriale (mam na celowniku Wikingów, Dextera, Breaking Bad i uzupełnienie HIMYM i Big Bang Theory), bo przecież sesja, to trzeba coś oglądać, nie będę się uczyć przecież (ehm, to chyba deja vu, z poprzedniego wpisu...whatever).
...
Taka sarenka, przypomniało mi się z piątku:
[blablabla, jakaś gadka o dziewczynach i narodowościach chyba]
- hehe, My Słowianie!!
[wszyscy śmiech, sytuacyjna sprawa, na to ciocia M.:]
- Ale przecież dziewczyny nie są z Mysłowic...
<3
...
Mam moskitierę! Taką jak baldachim, znaczy się! I jest taka Księżniczkowa, że o ja nie mogę, śpi się jak w chmurach :) Polecam bardzo, tym bardziej na gorące noce, kiedy trzeba okno otworzyć. Chociaż kot się jakoś wzbrania i wchodzić pod spód nie chce, ale ona to dziwna jest, więc to nieistotne.
I o ja cię, tak blisko do Openera, a tu jeszcze trzeba pół Biochemii przeczy....khekhe, pokój posprzątać, kilka filmów obejrzeć, na zdjęcia pójść i poobrabiać, pograć w coś, w Simsy może...
A na weekend pierwszy raz od półtorej miesiąca do domu. Czy ktoś tęskni za mną i chce się spotkać w Kudowie między czwartkiem a niedzielą, powiedzmy? Na zdjęcia, pizzę, bilard, napoje wyskokowe, soczek, wodę, spacer? Schudłam, to i na rower pojadę i na rolki chętnie (nie wiem, co ma jedno do drugiego, ale pochwalić się trzeba. Nie no, dobra, coś może ma wspólnego, także nie będzie, że się tylko chwalę. Bo w sumie nie ma czym, ale schudłam pierwszy raz w życiu świadomie i w ogóle, więc się cieszę i dzielę radością, niczym z reklamy coca-coli. No...ale nie piję coli, bo wolę pepsi. Ale pepsi też nie piję ostatnio, tak się staram. Sassy water sobie robię, tak zdrowo, tyle dobrego, taka dieta, wow!).
...
No chodź zrobimy toooo!