Kilimandżaro (chyba)

Jakby ktoś nie widział, to to jest pancake. Pod tymi wszystkimi kaloriami...

Jakby ktoś nie widział, przepis na pancakesy był już dawno temu, ale dla chętnych i łakomczuchów podam go raz jeszcze:

2 szklanki mąki

2 jajka

1,5 szklanki mleka

2 łyżeczki proszku do pieczenia

4 łyżki cukru

1 łyżka cukru waniliowego

3 łyżki oleju

aromat waniliowy, sól

Wszystko miksujemy, smażymy na bardzo małym ogniu.

A teraz bardzo istotne wskazówki: powinno się smażyć na małej patelni lub w foremkach tak, żeby ciasto miało grubość ok 1-2 cm. Do smażenia najlepiej posmarować patelnię bardzo małą ilością oleju, można użyć do tego specjalnego pędzla lub ręcznika papierowego skropionego kilkoma kroplami tłuszczu. Smażymy z dwóch stron oczywiście.

Można eksperymentować z różnymi dodatkami - jagodami, czekoladą, syropem klonowym...

Usmażone pancakesy można posypać cukrem pudrem, polać słodką śmietanką, polewami, albo zrobić takie kosmiczne pasmo górskie jak moja siostra (banan, dżem, serek owocowy, mus truskawkowy, bita śmietana, miód, krem kokosowy...tak, wszystko naraz).

Smacznego!

...

Gdzieś w moim pokoju czai się skakun, kilka razy przyszedł się przywitać, pomachał tymi łapkami przy główce i pokicał dalej, a ja ciągle nie mam jak mu zrobić zdjęcia...za to muszę wymyślić mu imię, no bo przecież nie będę się teraz uczyła na egzamin, duh!

Jestem niesamowicie zmęczona, ale nie mam pojęcia, czemu. No...może przez jechanie 40 minut na Plac Grunwaldzki...w niedzielę....wieczorem...kiedy na rozkładzie przewidują na to 15 minut i w całym mieście nie ma korków, tylko na cholernej Parkowej...propsy dla kolegów, którzy po prostu sobie otworzyli drzwi po czekaniu 20 minut w korku i wyszli. Tak o, a co, piwa w autobusie pić nie można, to wychodzimy!

Ktoś mi powiedział, że już nie jestem dziewczynką, że wydoroślałam... :D

I zjadłam spolszczone sajgonki w...gdzieś. Fajne to to, nie powiem.

Czeka mnie tydzień odpowiedzialności za własne kuchenne wyczyny i tym razem ambitnie nie pozostanę przy makaronie z sosem a la cokolwiek, tylko będę konsekwentnie...nie, dobra, pewnie skończy się na makaronie :D chyba, że ktoś z Was mi podeśle jakiś sprytny przepis na w miarę zdrowe obiadki. Albo jednak skorzystam z przepisów na fanpejdżach z fejsa, no bo tyle ich lubię, a nigdy nie skorzystałam...