a freak of nature, stuck in reality...
Jestem znowu ;) Nie chcę końca wakacji, nie chcę... (nie odzywam się do tych, co mają jeszcze cały wrzesień wolny, nie lubię Was wszystkich, ot co!)
Ale podsumowując były chyba najbardziej udane ze wszystkich do tej pory :)
Londyn <3 Londyn, Londyn, Londyn, Londyn... Nie muszę chyba nic więcej pisać. <3
A wczoraj wróciłam z nad morza, gdzie była cudna pogoda, więc w końcu nie jestem blada jak ściana, a nawet całkiem opalona i włosy mi zjaśniały ;) i też było super.
Zaraz wybywam na świętowanie starości Władka, z którym nie widziałam się 100 lat, czyli miesiąc, ale w sumie szybko zleciało.
A jeszcze po drodze na pomidorową (w końcu!) u babci ;D (pewnie nie skończy się tylko na pomidorowej, no ale to już odrębna sprawa).
zdj - mój szalej plażowy. Kupiłam sobie nawet łopatkę i wiaderko i kopałam dołki, a co! W końcu jestem ciągle dzieckiem, nnie to co NIEKTÓRZY !
PS. Dzisiaj Twoje urodziny, a Ciebie nie ma ze mną już 6 lat... Albo tylko 6 lat, bo wydaje mi się jakby to było o wiele, wiele więcej. A ja tak za Tobą tęsknie, im dłużej Cię nie ma tym bardziej tęsknie. I co mi zostało? Parę zdjęć i tomik wierszy zadedykowany właśnie mi.
Słucham w kółko Twojego głosu na kasecie sprzed 12 lat chyba, jak uczyłeś mnie śpiewać 'gdzie strumyk płynie z wolna'.
Dziękuję.