23.02
Byłam zmęczona chowaniem się za grubą warstwą swetra i wymyślania coraz to nowych argumentów wytłumaczających moje lenistwo. Miesiąc temu postanowiłam zrobić wielki krok w stronę uzyskania wymarzonej sylwetki; wyjęłam z szafy znoszone legginsy, sportowy stanik i postanowiłam zadbać o swoje zdrowie. Dzisiaj, po osiągnięciu mojego małego sukcesu, uśmiech wkrada mi się na twarz. Co jest moim sukcesem? To, że pomimo mojego cholernego, słomianego zapału dałam radę. To, że pomimo potwornych zakwasów i totalnego zmęczenia nie zniechęciłam się, a wręcz przeciwnie. To, że dzisiaj nie potrafię przestać gadać i myśleć o ćwiczeniach, że stało się to moją małą zajawką. Zdaje sobie sprawę że popełniam wiele błędów - chociażby, że nie trzymam się jakiejkolwiek diety. Nie potrafię zmusić się, by jeść dużo. Nie lubię połowy rzeczy, którą powinnam jeść. Nie lubię jeść, nigdy nie lubiłam. Zaczęłam jednak myśleć o tym, co pojawia się na moim talerzu - to mój kolejny osobisty sukces. Praktycznie wycofałam z jadłospisu słodycze i fast foody, a zastąpiłam to owocami i zdrowymi przekąskami. Po miesiącu próby, w dniu dzisiejszym podejmuję wyzwanie i jestem pewna, że postaram się w 101% by udało mi się dojść do wyznaczonego celu!
AKTYWNOŚĆ:
5 min rozgrzewki z Mel B
15 min cardio z Mel B
10 min boczki z Tiffany
8 min abs z Mel B
10 min pupa z Mel B
10 min nogi z Mel B
dzień 32
1 dzień wyzwania