Cóż za fejs. Martson robił. Daaawno na jakimś iwencie na placu.
Ominęła mnie praca klasowa z geografi. Ale co się odwlecze to się nie uciecze, czy coś w tym rodzaju. Siedzę w chacie. Z bólem zatok i całej głowy. I prawdopodobnie przepiszą mi antybiotyk, więc w sobotę się nie zniszczę. Na dwóch lekcjach , które mnie dziś nie ominęły poczułam się jak programers. Ja i Turbo Pascal, o taak ! Dziewczyny zaporzyczyły moje dwie kochane książki. Niech im się coś stanie, to pożałują. A kluczyki od szafki to muszę chyba przywiązać sobie do ręki - zawsze mi gdzieś je wetnie. To chyba tyle co do szkoły.
Nie wiem po co piszę te bzdury, chyba poprostu mi się nudzi.
Znalazłam polską szkołe surfingu w Australii. Marzenie !
Ogólnie to jest trochę słabo. I co raz gorzej i gorzej.