Czy można poczuć się miło i być przerażonym jednocześnie? Jak najbardziej. Dokładnie tak się poczułam niedawno, gdy niespodziewanie zaproponowano mi udział w sesji zdjęciowej. Kto ogląda mojego fbla dłużej ten wie, że parę lat temu brałam udział w amatorskich sesjach. Nigdy tak naprawdę w pełni nie powiedziałam, dlaczego przestałam to robić poza ogólnikowym "złożyło się na to wiele czynników". Postaram się pokrótce opowiedzieć swoją historię, o krótkiej przygodzie z fotografią skoro choć parę osób czyta te moje nędzne wypociny. Jako nastolatka lubiłam eksperymentować z wyglądem i przy okazji czasem porobić sobie zdjęcia. Nic wielkiego zwykłe selfie, ale chciałam by coś wyrażały zamiast robić sobie zdjęcia w toalecie jak to wówczas czyniło wiele moich rówieśników. Sprawiało mi to wiele radości, stąd też kiedyś dodawałam tutaj dużo zdjęć. Zawsze też chętnie oglądałam piękne sesje, które kiedyś często zamieszczali na fbl'u fotografowie i marzyłam by wziąć kiedyś w takiej udział. Nigdy nie sądziłam, że to nastąpi, ale gdy byłam jeszcze w technikum w końcu dałam się namówić i spróbować swoich sił mimo tego, że czułam, że się do tego nie nadaje. Pierwszą sesję wspominam bardzo sympatycznie, chociaż byłam wtedy kłębkiem nerwów. Pozytywny debiut zachęcił mnie by kontynuować tę przygodę. Nie wiem w ilu dokładnie sesjach brałam udział, ale było to gdzieś około dwudziestu. Skłamałabym gdybym powiedziała, że wszystkie były złe, część z nich dalej dobrze wspominam i nie powiedziałabym złego słowa o fotografach. Jednakże jak to bywa negatywne doświadczenia biorą górę nad pozytywnymi. Przede wszystkim problem leży też we mnie, w mojej naturze i charakterze. Jestem osobą bardzo nieśmiałą i łatwo stresuje się w nowym otoczeniu. Nigdy nie wiem o czym rozmawiać z nowo poznaną osobą, zdarza się, że rozmowa sama się klei, ale na ogół tylko się uśmiechnę zakłopotana i pokiwam głową. Tą nieśmiałość było widać na zdjęciach, strach przed ekspresją siebie gdy ktoś patrzy zza obiektywu. Byli fotografowie, którzy umieli mnie przełamać, ale zabawa w pozowanie wiąże się z tym, że często nie wiesz z kim będziesz współpracować następnym razem, a byli i tacy, którzy w trakcie sesji sprawiali, że czułam się jeszcze bardziej nieswojo. Poza samą sesją istnieje też masa spraw około sesyjnych i tu pojawiło się też sporo problemów. Korzystałam wówczas ze strony, która służyła do wynajdowania fotografów, modelek itp. Czasami zamiast czekać tylko na to, aż ktoś mi zaproponuje sesję, wbrew swojej naturze wychodziłam z inicjatywą. Wiadomo, że nie każdy musiał być zainteresowany współpracą, rozumiem i szanuję to, że komuś mogłam z jakichkolwiek względów nie pasować i jest to jak najbardziej normalne. A więc czemu o tym piszę? Bo niestety niejednokrotnie zamiast kulturalnej odmowy niełaska było odpisać. Na 1 propozycję sesji, przypadało kilka, że tak to ujmę propozycji "matrymonialnych", które bardzo mi uwłaczały. Strach było czasem zajrzeć na skrzynkę odbiorczą. Gdy udało się już umówić na sesję to plany też nieraz spaliły na panewce. Często jest tak, że umawiasz się na sesję za miesiąc lub dwa z oczywistych powodów, każdy ma przecież pracę/szkołę i inne plany. Niestety takie umawianie się ma wiele wad. Przecież nie zaplanujesz sobie, że za 2 miesiące np. się nie przeziębisz, a nawet taki byle katar sprawia, że sesja nie ma sensu bo kto chce mieć czerwony nochal na zdjęciach? Wypadków losowych jest wiele np. fotografowie nieraz odwołują sesję z powodu pogody i nie mam co do tego pretensji bo nikt z takim wyprzedzeniem w miarę trafnej prognozy dać nie może. Różnica jest taka, że jak fotograf z jakiegokolwiek powodu odwoła sesję, nawet gdy jesteś w trakcie dojazdu na nią to jest wszystko ok, ale jak ty to zrobisz to potrafi być niezła zadyma i obraza. Oczywiście podkreślam, że nie wszyscy tacy są, ale zdarza się. Czasem miałam wrażenie, że poszanowanie czyjegoś czasu działało, tylko w jedną stronę. Raz wzięłam udział w płatnej sesji, umowa była taka, że oprócz zdjęć fotografka też przyłoży się do stylizacji. Chociaż miała dokładne informacje odnośnie moich wymiarów to jak mnie zobaczyła to powiedziała, że jednak te rzeczy, które przyniosła będą na mnie za duże. Sesja trwała kilkanaście minut i byłam stale pospieszana, więc jak można się domyśleć super zdjęć z tego nie było. W gruncie rzeczy nie wywiązała się z umowy, a ja i tak zapłaciłam. Dlaczego? Bo nie chciałam się kłócić, bałam się, że wystawi mi złą opinię na stronie i pogrzebie dalsze możliwości udziału w sesjach. Zdarzyło się też, że po zdjęciach ktoś nie zamieścił efektów współpracy na swojej stronie. Niby nic, każdy ma prawo publikować to co uważa za najlepsze, ale jednak nie da się ukryć, że jest człowiekowi w takiej sytuacji zwyczajnie przykro. Oprócz spraw sesyjnych był też wpływ udziału w nich na życie prywatne. Nigdy nie byłam duszą towarzystwa, ale gdy chodziłam z kimś do klasy to starałam się zachować podstawowe uprzejmości typu cześć, ani nie obrażać nikogo na portalach społecznościowych bo po co? Odkąd opublikowałam pierwsze zdjęcia z sesji najpierw na swoim profilu, a potem o zgrozo na fanpageu, wiele osób zaczęło się zachowywać jakbym miała się za nie wiadomo kogo, chociaż dalej byłam tą samą osobą, chciałam tylko dać upust kreatywności. Wcześniej nieraz słyszałam komplementy typu, że mam ładny makijaż, a potem? Raz weszłam do klasy i usłyszałam jak jedna dziewczyna mówi do drugiej, że życzy mi "żeby te wszystkie niebieskie kudły mi wypadły". Założyłam też na jakiś czas instagram i pierwsze komentarze jakie dostałam to obelgi i złorzeczenia "dziwnym przypadkiem" z nowo założonych kont bez zdjęć. Wiem, że na coś takiego nie warto zwracać uwagi, aczkolwiek człowiek chce jakoś normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Do listy problemów dochodziły też finanse, w końcu dojazdy kosztują i nie oczekiwałam nigdy za nie zwrotu lub podziału kosztów bo uważałam to za mój interes by dotrzeć na miejsce. Musiałam niestety odrzucać propozycję z dalszych zakątków Polski, co nieraz mnie bolało bo część z nich była świetna. Będąc jeszcze w szkole nie było mowy o pracy na etat, praktyki były darmowe, a kosmetyki i ubrania potrzebne do sesji też swoje kosztowały. Muszę dodać jeszcze jedną przynajmniej dla mnie ważną rzecz, wiele osób oczekiwało pewnego schematu, alternatywny styl to dziewczyna w gorsecie i sukience itd. Oczywiście takie sesje też mi się podobają, ale nie tylko takie. Czułam ograniczony wpływ na możliwość realizacji swoich wizji, koniec końców decyduje osoba z aparatem, co też rozumiem bo czemu ktoś miałby tracić czas na coś innego od swoich oczekiwań. Problemy zarówno z mojej, jak i z drugiej strony oraz część czynników nie będących niczyją winą spowodowały, że zrezygnowałam. Miałam ku temu świetną okazję bo wyjechałam na jakiś czas za granicę. Profil na stronie od wyszukiwania fotografów usunęłam, instagram też, a fanpage zawiesiłam. Poniekąd chciałam zapomnieć o nieudanej konfrontacji z własnym marzeniem, z tego powodu w następnych latach robiłam bardzo mało zdjęć sobie. Dalej sprawia mi to trudność. I teraz nie wiem co zrobić, zgodzić się, przecież jednorazowy udział nie zobowiązuje mnie do ponownego brnięcia w to wszystko, a jednak się boje. Nie czuje się gotowa, ale głupio mi odmówić bo to jeden z fotografów, z którymi sesja się udała i było miło. Myślałam też, że udało mi się zniknąć, taką miałam nadzieję.
Camille Saint-Saëns - Danse Macabre
https://www.youtube.com/watch?v=YyknBTm_YyM