wczorajszy dzień spędzony w miłym towarzystwie - z kuczusiem. seans - "seks w wielkim mieście 2", "bracia" - od śmiechu, do płaczu. ledwo usiadłyśmy w fotelu, pokazano drugą czy trzecią reklamę, a mi już ciekły łzy z oczu. ale ten fakt pomińmy.
w "seksie" dużo przepychu, kolorów i rozbrajająca, wspaniała samantha. szisza, przystojni faceci i abu dabi, o wyjeździe do którego od teraz marzę. "bracia" natomiast, jakby zupełne przeciwieństwo. smutna, potworna historia. scena w afganistanie, rura.. straszne. potwornie płakałyśmy, niemalże non stop. i chyba jako jedyne w całej sali. ale muszę przyznać, że trzeba mi było tego. dobrze się bawiłam, dziękuję:*
nasz następny cel: "listy do julii" oraz "pan i pani kiler". <3
w głowie mam już tylko ten utwór: brothers.
pomost. malta.