Nie ma obiektywnej prawdy.
Ot i cała prawda wszechświata. Nic nie jest pewne, niczego nie można z góry założyć. Wydaje mi się, że chodzi o to by to rozumieć. Znać. By wybrać tą prawdę, która najbardziej do nas przemawia i przy niej się trzymać. Ale wiedzieć, bo są tacy, którzy wybierają, ale nie wiedzą. Tych nazywa się nietolerancyjnymi i agresywnymi. Inni widzą zbyt wiele prawd i nie umieją między nimi zdecydować. Tych nazywa się często fałszywymi i nudnymi. Ludzie lubią się tłumaczyć. Przed samym sobą, przed innymi. A może i nie lubią. Może mają to w nawyku. Sztuka polega na tym, by wysłuchać, pokierować się swoimi zasadami i wybrać czy uznajemy to za dobre, czy za złe. Kierować się tym. Skupiać się na tym. Dopuścić do siebie głos innych, ale nie dać się zamotać. Wybierać za siebie, ufać sobie i swoim osądom, dopuszczać margines błędu, ale nie martwić się nim paranoicznie. Tak po prostu.