photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 LIPCA 2012

4.

Czerwona szkatułka

 

Hej, jestem Alice. Opowiem wam, co przydarzyło się mi i moim przyjaciołom. Wszystko zaczęło się pewnego wakacyjnego dnia, przy ognisku. Ja i moja przyjaciółka Zoey chciałyśmy się jakoś przypodobać jednemu chłopakowi o imieniu Jack. Nie miałyśmy zbyt wielu pomysłów, ale coś zaświtało mi w głowie gdy dokładniej przyjżałam się okolicy...

- Hej, Jack ? Co tam jest ? - zapytałam.

- Ten budynek ? To był kiedyś psychiatryk. Został opuszczony w 1973 roku, bo dochodziło w nim do wielu.. Hmm.. zniknięć ? Można powiedzieć, że osoby umierały w nim, nie wiadomo właściwie jak. Popełniały samobójstwa, były mordowane. A znaleziono tylko jedno jedyne ciało. Zwłoki które znaleziono w wannie należały do pewnej 16 letniej dziewczyny. Nazywała się Lavender Brown. Nie wiem czemu tam trafiła, ale podobno 54 razy próbowała się zabić, i nigdy jej nie wychodziło, zawsze ktoś ją przyłapywał. Teraz nic tam nie ma, same stare sale i meble, nikt tam nie wchodzi, każdy się boi. Nie wiem czego, ale sam bym tam nie wszedł.

- Ja tam wejdę. To nic strasznego, stary budynek z ubarwioną historią. Co z tego, że ktoś zmarł. Takie rzeczy zdażają się często - powiedziała Zoey.

Nie chciałam wyjść na tchórza, więc bez zastanowienia dodałam :

- Ja myślę, że nie wytrzymasz tak nawet dwóch godzin, ale ja też pójdę. Zakład ?

- Ej, dziewczyny, uspokójcie się. Tam nie ma nic dobrego, nie idźcie tam. - Dodał Jack obserwując nas z niedowierzaniem.

Ale już uznaliśmy, że pójdziemy więc nie można było się po prostu wycofać.

 

Minęły 3 dni. Dzisiejszy wieczór był terminem spotkania przed szpitalem. Bałam się. Nie wiem czego, nigdy nie wierzyłam w duchy oraz inne zjawiska paranormalne, to brednie. Zmieniłam zdanie dość szybko...

 

Okna były zabite deskami. Drzwi nie było. Spojrzałyśmy po sobie, i powoli weszliśmy do środka. Obdrapane od farby ściany, potłuczone szkło i wywrócone krzesła nie były przyjemnym widokiem. Na niektórych ścianach widniały kolorowe graffiti. Po lewej i po prawej stronie były korytarze. Postanowiłyśmy się rozdzielić, i jak się później okazało był to błąd. Szłam powoli, obserwując to, co mnie otacza. Starałam się nie wydawać żadnych dźwięków, jakbym przez to mogła kogokolwiek obudzić. na końcu korytarza były schody. Weszłam przez nie na 2,3,4, i w końcu 5 piętro. Zaciekawiło mnie coś, co leżało na końcu korytarza. Podeszłam bliżej, i ujrzałam czerwoną szkatułkę. Podniosłam ją ostrożnie z podłogi, i otworzyłam. W środku znajdowało się kilka żyletek, jakieś tabletki i scyzoryk. Przyglądałam się im uważnie, gdy nagle...

- Zostaw...

Był to dziewczęcy, wysoki i młody głos. Zapomniałam całkowicie o szkatułce, i skupiłam się na tym, kto do mnie mówi. Miałam stu procentową pewność, że to nie Zoey bo głos strasznie się różnił. Nawet jeśli Zoey chciała zrobić mi kawał, nie udałoby jej się tak zmienić barwy głosu.

-Mówię, zostaw...

Spojrzałam automatycznie w drógą stronę. Nie zobaczyłam nic, prócz kałuży krwii. Podeszłam, i nad kałużą zauważyłąm znak prowadzący do damskiej toalety. Weszłam i zobaczyłam coraz większe kałuże. Na środku toalety stała jedna jedyna nie przewrócona wanna, była pełna. Niestety nie wody. W środku było pełno ludzkiej krwii, i przybywało jej nie wiadomo skąd coraz więcej. Nagle z wanny wynurzyła się postać młodej dziewczyny. 

-Każdy, kto dotknął czerwonej szkatułki, źle skończył. Wiesz, czyja to krew ? Tych debili, którzy tu weszli. Wszystkich. Znasz może Zoey ? - Powiedziała dziewczyna uśmiechając się złośliwie, gdy wymawiała ostatnie zdanie.

-Gdzie Zoey, co jej zrobiłaś ?!

-Spokojnie, Zoey jest teraz w raju !

Nie miałam siły poukładać sobie tego wszystkiego w głowie, stwierdziłam że najlepsze co mogę zrobić, to uciekać. Odwróciłam się w kierunku wyjścia ale drzwi były zamknięte, a przed nimi stała ta dziewczyna. Czysta. Miała długie, kręcone i czarne włosy. Jej oczy były zielone, ale strasznie sine. Była okropnie blada. Tylko usta miała krwawo czerwone. Włosy ozdobiła jasno różową wstążką, strasznie brudną i już podartą. Jedyne co zdąrzyłam pomyśleć, to to, że właśnie stoję twarzą w twarz z Lavender Brown. 

-Nie bój się, już stąd nie wyjdziesz.- powiedziała.

-Chcę tylko wiedzieć co zrobiłaś z Zoey!

-To samo, co za chwilę zrobię z Tobą.. - odpowiedziała.

Lavender podeszła do mnie, wiedziałam, że nie mam już szansy na ucieczkę, więc stałam udając, że jestem spokojna. Czułam zimno scyzoryka na mojej szyi. Chwilę później moją szyję przeszedł okropny ból. Nie wiedziałam co się dzieje, nagle się obudziłam. Nie wiedziałam kim jestem. Przejrzałam się w lustrze i zobaczyłam siebie z jasną wstążką na włosach i krwawo czerwonymi ustami. Wiedziałam tylko to, że muszę kogoś zabić. Tym kimś był Jack.. 

 

 

/ napisane przez Prowadzące Bloga ;) 

 

Oceniajcie.

Komentarze

wszystkossie Słabe zakończenie, ale tak nie ma co się czepiać:) piszcie dalej!
01/09/2012 0:52:56
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika strrasznehistorrie.