CAMER

C A M E R

          Na zdjęciu Abelard, który, gdy towarzyszy mi w drodze na zajęcia lub jakieś ważne spotkanie niezwykle subtelnie wspiera gładką skórą, jak i swym wnętrzem. Oj, co ja bym bez niego zrobił..

          Już od soboty, a właściwie czwartku pochłopięty jestem tegorocznym Plus Camerimage. Praca w Biurze Prasowym to niezkle ciekawe, twórcze, męczące, lecz poniekąd zabawne doświadczenie. Gdy przed otwarciem festiwalu przemierzałem z Bea korytarze teatru, w którym odbywa się to wielkie, filmowe boom w poszukiwaniu ustronnego miejsca na plotkowanie, cały ten bajzel i harmider przypominał mi majowy chaos podczas Fashion Week Poland.

          Życie jest krótaśne, figlarne, pełne ekscesów i niezadowolenia, lecz gdy czasami sobie przypominam, że kiedyś się kończy najpierw wzbiera we mnie strach, a potem chęć uczestniczenia w czymś, tworzenia. Wiem, że podążając tylko taką drogą nie zwariuję myśląc o tym, że kiedyś to ja zamienię się w potrójny zestaw Happy Meal w McDonald'sie Dla Robaków.