Ostatnimi czasy uleciałem zbyt wysoko w chmury. Miast zająć się tym co rzekomo bliskie, tym co tutaj, marzę o podniebnych płajach, które gdzieś tam daleko zostawiłem. Czasem mam wrażenie, że urodziłem się w czasie nieprzeznaczonym dla mnie, w miejscu nieprzeznaczonym dla mnie. Może gdyby nie taka, a nie inna kolej losu, w żywej księdze Wierchowiny zapisałby się kolejny watażko?