Wczorajsza 18-nastka na propsie.
I moje zdziwnienie wywołane zachowaniem Micukowej, zdziwienie ale jakie miłe.
Po densiło się trochę z Żelazowskim, i z resztą.
Jedyne czego się nie spodziewałam to tego, że się popłaczę, popłaczę z bólu.
Ale nie swojego. I chyba to jest najgorsze.
Najgorsze w tym uczuciu jest to, że często niszczy. Jeśli nie niszczy samych zakochanych to niszczy relacje dotychczas powstałe. Jeszcze jest opcja że niszczy jednego z zakochanych. I chyba nie da się określić o jest gorsze. Relacje? Ty? Kiedy niszczy Ciebie, obwiniasz tak naprawdę siebie. Drażnią Cię wszystkie szczęśliwe pary, często szczęśliwe przez chwilę. Czujesz że to wszystko nie ma sensu, że starasz się a i tak wszystko na nic. Nie masz siły walczyć o siebie, o swoje życie. Boli ię ta niesprawiedliwość. Boli Cię też to, że zdajesz sobie sprawę z tego, że gdyby osoba którą kochasz skinęła palcem a Ty z otwartymi ramionami byś ją przyjęła. Nie możesz zapomnieć, to uczucie Cię zgubi. Uciekaj.