Wakacje udane.
Pięć dni bez deszczu, a to sukces jak na ten czas wyjazdu.
Słoneczko świeciło, wiatr wiał. Fale spore, aczkolwiek nie ogromne.
Porządnego zachodu słońca niestety nie udało mi się zobaczyć. Szkoda, bo mimo wszystko się łudziłam.
Piasek cudowny. Aż chciało się go dotykać.
Jedynym minusem było choróbsko, które dopadło mnie już pierwszego dnia. Na szczęście po pięciu dniach wdychania jodu, do Poznania ( a właściwie to do Rościnna) dotarłam z resztkami kataru.
I cóż.
Oby do nastepnych wakacji!
A za 10 dni koniec laby.
I to mnie w tym wszystkim najbardziej boli.
Zdjęcia jeszcze jakies zapewne będą.
Póki co, pozdrawiam.