Hej!
aaaa nienawidzę zajęć na 7:00.. chociaż te robią się przyjemne. w sumie może dlatego, że już się skończyły, haha! jeszcze tylko kolokwium i już z głowy! ajj! dobra jestem na prawdę w mega dupie z nauką. jutro muszę skończyć rysunki na projekt! mam nadzieje, że jakimś cudem to ogarnę... dzisiaj na basenie dałam czadu, jak na mnie. znaczy czasy miałałam słabe, ale liczy się to, że pływałam okrągłą godzinę praktycznie non stop z minimalnymi przerwami, co przy moim paleniu przez tyle lat i zerowej kondycji jest moim małym zwycięstwem. :) dzisiaj pisałam poprawę z Termodynamiki i co? Byłam mega szczęśliwa jak wyszłam, że będzie 4 conajmniej.. a tu niespodzianka 2!!!!!!! to jest niemożliwe ogólnie, więc idę jutro wyjaśnić tą sytuacje. ;) wkurzyłam się strasznie. ale mój M. mnie uspokoił. czasami podchodzę do tych studiów jakby to było w ogóle najważniejsze w moim życiu, mega się wszystkim przejmuje, itp. wtedy wkraczają moi rodzice i mój M. tłumacząc mi, że to nie jest najważniejsze, najważniejsze jest to, że mam ich i nie zależnie od tego czy będę inżynierem czy nim nie będę, będą mnie kochać tak samo jak zawsze i to się nigdy nie zmieni. i wtedy wracam na ziemie, oddycham spokojnie i stwierdzam, że mają rację. oczywiście chce skończyć te studia, ale czasami mam wrażenie, że ostatnie 2 lata nie skupiałam się na niczym innym tylko na tym, żeby wszystko zaliczyć w pierwszych terminach, itp. teraz się to zmieniło, nie podchodzę już do tego w taki sam sposób, wszystko na spokojnie. wiem, że to potrafię i to zaliczę, itp. nawet najlepsi profesorowie z naszej uczelni mówią, że oni też nieraz mieli poprawki, warunki, drugie, trzecie, piąte terminy. także Kasia - breathe!! :)
A wy jakie macie podejście do nauki/studiów/matury/pracy? :)
ćwiczenia:
1h basenu,
13 dzień 30dniowego wyzwania na brzuch (abs z Mel B),
13 dzień wyzwania Plank (odpoczynek! :D),
13 dzień wyzwania przysiady (45),
80 brzuszków,