http://www.youtube.com/watch?v=J_njRrCB918
Tak, jeżeli mi pomożesz, zrobię to.
Uderzę pięścią w klatkę piersiową i wypowiem
"To moja wina. To wszystko moja wina. Jestem uzależniona, tylko sama nie chcę się przed sobą do tego przyznać."
("Jestem rosomakiem, tylko oszukuję siebie, że jest inaczej.")
Skulę się ze swoimi ogromnymi źrenicami i załkam 'pomocy!'. I udało Ci się, dwie noce temu "Ona" znaczyło "ćpun", które brzmiało jak "śmieć". I czułam odrazę i uwierzyłam Ci, że nie mam nad niczym kontroli, że to nie ja decyduję, że umieram.
Ale to nieprawda. Teraz wiem. Jeżeli będę powtarzać Twoje słowa raz za razem, uwierzę w nie. Tymczasem to ja podejmuję decyzję. Rozważam za i przeciw, wybieram drogę. Czasem pozwalam pochłonąć się karkołomnemu nurtowi, czasem z obawy przed spadaniem robię o ten jeden krok za dużo, ale jestem świadoma granicy.
Rozumiem to, że jeszcze kilka spacerów przyprószonych bielą i skonałaby, ale nie pozwolę sobie na to i bez niczyjej pomocy.
I nie zamierzam robić nic wbrew sobie, tak jak nie zamierzam nie robić nic wbrew sobie.
Nie chcę już tego pisać, wolę powiedzieć Ci to, kiedy już się spotkamy.
Lubię moje żebra, nie ubolewam nad utratą masy.
Kurwa, kocham świat.
<3<#<#<#3#<33###