Wtuleni w siebie milczeliśmy. Moglibyśmy tak całe życie, mówiiłeś. Moglibyśmy, wiesz?

Tylko, że czas nas naglił. 

W drodze powrotnej nic nie mówiliśmy. Nie musieliśmy, móiły za nas nasze łzy które wycieraliśmy ukratkiem w tajemnicy przed sobą. Ciepło Twojej dłoni rozsadzało mnie od środka. Czy o czymś myślałeś kochanie? ja myślałam. O nas. o Tobie. o Sobie. Myślałam o przyszłości o tym jak teraz będzie dobrze, jak będziesz zabierał mnie na zawody, żebym znów Ci kibicowała. Jak będziemy chodzić do kina na te zjebane horrory których tak nienawidziłam. Myślałam. Ale przede wszystkim myślałam o przeszłości. Ile czasu zmarnowałam tak się przed Tobą broniąć. jak wielką egoistką byłam i jak strasznie Cię skrzywdziłam. Chciiałam Ci wtedy to wszystko powieedzieć. Chcicałam prosić Cię o wybaczenie. Chciałam usłyszeć, ze to się już nie liczy, że terazy tylko my, na zawsze. Ale nie tak jak te gówniary które mówią to co drugiemu spotkanemu chłopakowi. My mieliśmy być naprawdę. 

Ale droga okazała się za krótka. 

jedyne co zdąrzyłam CI powiedzieć to " uważaj na siebie!:)"

"Miśku, czy Ty sądzisz, że ja nie uważam ?" - tak myślę. Ba, ja to wiem. Ty miśku, zawsze przyciągasz kłopoty. Jak się potem okazało, nie trzebabyło długo czekać.