Rozdział 3.
Stanęłam w drzwiach salonu z dziwnym uczuciem. Coś było nie tak. Rozejrzałam się po salonie. Z myśli całkowicie ulotniło się pożeganie z Alexem. Poczułam różane perfumy. Co sie dzieje?..-takie zdanie przechodziło mi na myśl. Ostatnio czułam ten zapach jakiś rok temu.. I wtedy coś przeszło mi na myśl. Czy to możliwe?..-zadałam sobie pytanie. Nie, na pewno to nie jest prawda.. -odpowiedział mi jakiś głos w głowie. Mama?..-wyszeptałam. Skierowałam się w stronę kuchni i stanęłam jak wryta. Tam spokojnie siedziała kobieta. Popatrzyła na mnie swoimi dużymi bursztynowymi oczami i uśmiechnęła się.
- Mama!-krzyknęłam i podbiegłam do niej. Nie mogłam w to uwierzyć. Pierwszy raz od roku widziałam się z moją mamą.
- Carrie, kochanie.-wyciągnęła ręce w moim kierunku i mocno mnie uścisnęła.-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?..-zapytała.
- Nie, skądże? Jejciu, jak się cieszę, że cię w końcu widzę! Co słychać? Jak tam u dziadków? Wszyscy zdrowi? Co z moim braciszkiem, Michaelem?-wyrzucałam z siebie pytania jedno po drugim.
- Spokojnie, powoli! Jeszcze zdążymy o wszystkim pogadać.-powiedziała ze śmiechem mama.-Masz pozdrowienia od wszystkich. Również od taty.
Popatrzyłam na nię, otwierając szeroko buzię. Poczułam napływającą na mnie falę gniewu. Wiedziałam, że radość nie może trwać długo.
- Mamuś... nie gadajmy o nim..-poprosiłam-to nie jest mój tata.. Mój tata zginął w wypadku, a Bruce jest moim ojczymem.-dokończyłam.
Bruce jest z moją matką od 10 lat.Był niskim opasłym mężczyzną. Do tego nie umiał o siebie zadbać. Rok temu jeszcze mieszkałam z rodzicami. Potem Bruce wyrzucił mnie z domu, bo wróciłam lekko pijana o 3 nad ranem. Matka nawet na to palcem nie kiwnęła. Gdyby nie babcia, to nie miałabym gdzie się podziać. A tak mieszkam w domu, którym mieszkałam przez 10 laty. Ten kretyn ją zniszczył. Nie uśmiechała się już tak często jak kiedyś, nie lubiła wygłupiać się, twierdząc, że to nie uchodzi żonie biznesmana. Szczerze go nienawidzę. Wszystkie kłótnie o byle co były wywołane przez niego.
- Wiem, że za nim nie przepadasz, kochanie.-powiedziała mama.
- Nie mam powodów, by go lubić.-mruknęłam, siadając na krześle.
- Pomógł nam, gdy mieliśmy kłopoty.-odparła, zajmując miejsce koło mnie.
- I wywalił mnie z domu w wieku 17 lat. Słyszysz? 17 lat i gdyby nie babcia, to nie miałabym gdzie się podziać!-krzyknęłam. Popatrzyłam na mamę. Kurde, znowu.. znowu chce wszystko wziąć na litość.. kolejny raz, gdy uskarżałam się na Bruce'a, widziałam w jej oczach łzy.
- Mamuś.. przepraszam..-podniosłam się i przytuliłam ją. Nie chciałam, by płakała.-Przepraszam, na prawdę.. Może.. połóż się spać?..-zapytałam niepewnie-Przejechałaś szmat drogi, jesteś zmęczona..
- Chyba masz rację, Carrie..-odpowiedziała smutno, ocierając twarz.
Zaprowadziłam ją do pokoju, pościeliłam jej łóżko i życzyłam dobrych snów. Poszłam do siebie i wchodząc, zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na łóżku, złapałam plecak i nerwowo zaczęłak poszukiwać w nim paczki fajek. Po chwili je znalazłam. Wyjęłęłam z szafki nocnej zapalniczkę i słuchawki od telefonu. Otworzyłam okno i usiadłam wygodnie na parapecie. Wsadziłam słuchawki w uszy i podpaliłam papierosa. Położyłam telefon na parapet i oparłam buzię o zimną framugę. Zaciagnęłam się. Nikotyna rozchodząca się po organiźnie wprawiała mnie w cudowny stan. O tak, czułam się świetnie. Tego potrzebowałam. Chwili spokoju. Chciałam oderwać się od świata pełnego problemów. Zaciągnęłam się jeszcze raz, drugi, trzeci.. Czułam szum w głowie.. całkowity odlot. Wypaliłam całego papierosa. Zeszłam z parapetu i wzięłam do ręki telefon. Położyłam się na łóżku, wsłuchując się w spokojną melodię "Bella's lullaby". Nie przepadałam za "Twilight", ale ta piosenka była świetna. Potem zamknęłam oczy i potem już ich nie otworzyłam... Zasnęłam..
Inni użytkownicy: arbuzowaczekolada011937mateosjasiek111111111nicklalekdziecostmacostamwamprismeghhhh440987xolcia97
Inni zdjęcia: :) dorcia27001511 akcentovaTyłem synu nacka89cwaczerwiec - czas róż elmarZaproszenie aceg:) nacka89cwa:) nacka89cwaPalma nacka89cwaBywam często. ezekh114Może Żerań. ezekh114