Dlaczegoż to ostatni - można zadać pytanie... Zawsze staramy się wszystko przemyśleć, nadać czemuś jakiś sens. Bez tego nie możemy aż fukncjonować - ocenianie, krytykowanie, doradzanie innym. Czasami lepiej na tej drodze zrobić sobie postój, zaczerpnąć świeżego powietrza i dopiero iść dalej, ale inną ścieżką. Taką, która udowodni nam co my chcemy zrobić... Nikt inny, tylko my. Zabłądzimy, znajdziemy się w ciemnym gąszczu i wtedy tylko pretensje do siebie - po co ją wybraliśmy... Lecz wtedy znowu powracamy do nadawania temu sensu, tak musiało być. Ktoś tam na górze miał w tym jakiś cel. Gdyby nie to, nie nauczylibyśmy się z tych ciemny i złych dla nas chwil znaleźć wyjścia....
Nie wiem czy zrobić to co ja chcę, czy to co wydaje się słuszne. Czy związek na odległość ma jakiś sens, większy sens. Jeśli żadna z tych osób się do takiego zwiazku nie nadaje... Raczej nie zrobimy tego, że skręcimy w leśną, bocznę drogę. Spotkamy się gdzieś na skrzyżowaniu dróg, spędzimy trochę czasu, ale rozejdziemy się każdy w swoją stronę. Gdy nie powrócimy na to miejsce to zapomnimy, a to byłoby najlepsze...
D.