Drugie spotkanie, pierwsze czyszczenie.
8.06.12r.
Gdy już zajechałam, poznałam p. Władzia- stajennego. Kochany Pan. I kierunek -> koń. Przywitałam się z końmi, z J. Sparciu grzeczny, jednak upierdliwy i nachalny. Nie mam jeszcze do niego zaufania, oj nie. Gdy już J. skoczył wozić siano, wzięłam się za Spartakusa. Jagielniec mi go sprowadził, przypięłam na uwiąz, ładnie go wyczyściłam. Był spokojny. Następnie wyczyściłam mu przednie Kopyta przez duże K, a tylne się bałam. Rozczesałam mu ogonek i wyrównałam grzywę. O to będę dbać szczególnie- uwielbiam! Potem pochodziłam z nim, pojadł trawy. Miałam słabe panowanie nad nim, po protu miał mnie gdzieś. Ciągał mnie gdzie chciał. Wrr. Gdy wracaliśmy na łąkę, ćwiczyliśmy- kiedy ja się zatrzymuje to i Ty. "Ćwiczyliśmy" aż dwa razy, oł je. Potem coś porobiłam, a! Pozamiatałam stajnie i z J. do domu. Ach! Bym zapomniała. Po Spartakusie wyczyściłam Sabę, która się kręciła, wierciła i nie chciała stać spokojnie. Potem odprowadziłam na padok, ćwicząc- stój, bo ja stoję.
~Co dalej? Czy robię dobrze? W końcu marzenia trzeba spełniać, tak?
http://www.youtube.com/artist/Aretha_Franklin?feature=watch_video_title
Aretha. <3