Byłem dziś świadkiem wypadku. Duży samochód dostawczy potrącił dojrzałego, około 40-letniego mężczyznę. Biedak nie miał żadnych szans na przeżycie. Jego ciało nieruchomo leżało na ulicy, a wokół niego skupiła się grupa gapiów oraz dwóch ratowników medycznych, którzy nic nie mogli zrobić.
Widzimy jak bardzo kruche jest nasze życie. Człowiek ten wychodząc z domu, z pewnością nie spodziewał się, że już nigdy nie zobaczy swojej żony, dzieci, przyjaciół.. Szedł zapewne do pracy, lub po świeże pieczywo dla rodziny. Jeden niewłaściwy ruch ii..
A czy my w pełni korzystamy z życia? Czy gdyby teraz przyszła śmierć moglibyśmy sobie powiedzieć, iż jesteśmy zadowoleni z tego co osiągnęliśmy?
Wielokrotnie długo czekamy ze spełnieniem marzeń. Powtarzamy, że jeszcze mamy czas. Czy na pewno?
Zatajamy to co czujemy. Dusimy w sobie rozrywające prawdy, myśląc, iż tak będzie lepiej. Lecz co będzie, jeśli nie zdążymy?
Jak będziemy czuć się z myślą, iż nigdy nie powiedzieliśmy - kocham cię, osobie, na której zależało nam najbardziej na świecie? Jak zniesiemy fakt nie powiedzenia - dziękuję, człowiekowi, który zawsze nam pomagał? Co będziemy przeżywać, jeśli nie zdążymy powiedzieć - przepraszam, przyjacielowi, któremu w złości powiedzieliśmy za dużo złego?
Człowieku zatrzymaj się.
Zatrzymaj się i pomyśl.
Pomyśl, aby nigdy nie zapłakać.