Jak zamek z piasku.
Obudziłam się dzisiaj zdenerwowana, że niebo płacze i nie daje mi spać. O niczym konkretnym nie śniłam ale zawsze lepsze to niż zmaganie się z ponurym miasteczkiem. Zmusiłam się do ponownego zamknięcia powiek i udało mi sie znowu zasnąć. Czarny pies, świetnie... Jedyne nowe zachowanie w tym śnie to brak stracu z mojej strony. Jego przekrwione oczy już mnie nie przerażają tak jak na początku, dziwne. Nie lubie ich ale na ich widok nie zrywam sie już tak jak bywało do tej pory.
W dalszym ciągu potrzebuję ciepła, troche mnei to martwi. Ogrzewam sie wódką z colą. Nie, nie, nie. Miałam nie pić już w takich ilościach.
Ogarnij się dziewczyno, nie wlepiaj wzroku w ten uśmiech.